sobota, 9 maja 2015

1 rozdział "Amor"

 *Federico* *Ostatni dzień wakacji*

Wyciągnąłem walizki z samochodu i udałem się do wejścia. Zapukałem dwa razy, po czym usłyszałem otwieranie zamków w drzwiach. Otworzyła mi niska kobieta o brązowych włosach. Oczywiście była to Olgita
-Federico! - krzyknęła, gdy mnie zobaczyła.
   Przytuliła mnie, ja oczywiście oddałem uścisk.
-Cześć Olga, trochę mnie dusisz. - powiedziałem ledwo, a kobieta odsunęła się ode mnie.
-Oj, przepraszam, dawno cię nie widziałam. - odpowiedziała i poprawiła fartuch, który miała na sobie.
-Nic się nie stało, co tam u ciebie słychać Olguś? - zapytałem i wszedłem do środka.
-A nic ciekawego. Raczej powinnam zapytać ciebie. W końcu zrobiłeś taką karierę, że głowa mała. - uśmiechnęła się do mnie i poszła w stronę kuchni.
   Poszedłem za nią i jej odpowiedziałem
-U mnie całkiem dużo się działo ostatnio. Mam wolne na 2 lata, nagrałem niedawno płytę, przeprowadziłem się tutaj do was. A właśnie jest Violetta? - zapytałem i usiadłem na stołku, obok blatu.
-Chyba jest u siebie w pokoju, bo nie widziałam żeby ktoś wychodził. - uśmiechnęła się do mnie ciepło i zabrała się za robienie kolacji.
-To może ja pójdę zanieść walizki i pójdę się z nią przywitać. - poinformowałem Olgę i opuściłem kuchnię.
   Skierowałem się w stronę schodów. Ciągnąc walizki jakoś się doczłapałem i wszedłem do swojego pokoju. Postawiłem walizki pod ścianą. Zamknąłem drzwi i skierowałem się w stronę pokoju Violetty. Zapukałem i usłyszałem 'proszę', otworzyłem drzwi i wszedłem. Zobaczyłem uroczą brunetkę, która pisała coś w swoim pamiętniku.
-Federico! - krzyknęła i szybko odłożyła pamiętnik.
   Wstała szybko, prawie spadając z łóżka.
-Ej, powoli, bo się zabijesz jeszcze. - zaśmiałem się i uściskałem brunetkę.
-Jejku, jak dawno cię nie widziałam. - powiedziała puszczając mnie.
-Ja ciebie też. - uśmiechnąłem się, a ona zrobiła to samo.
-Chodź siadaj i opowiadaj co tam u ciebie. - usiadała na łóżku i poklepała miejsce obok siebie. Usiadłem i zacząłem opowiadać po kolei.

*20 minut później*

-No i to tak mi minął ten rok. - opowiedziałem jej wszystko po kolei.
-Kolacja! - usłyszeliśmy z dołu.
   Zeszliśmy po schodach. Oczywiście przywitałem się z Germanem i Ramallo. Zjedliśmy śmiejąc się i żartując. Po skończonej kolacji, poszedłem do pokoju i wyciągnąłem z walizek bokserki. Poszedłem się umyć. Wziąłem szybki prysznic. Gdy już skoczyłem, ubrałem świeżą bieliznę i przed lusterkiem spojrzałem jeszcze na moją grzywkę. Wyszedłem z łazienki i skierowałem się do siebie w pokoju. Położyłem się na łóżku, nie było jeszcze aż tak późno, ale i tak momentalnie zasnąłem.

*Ludmiła*

Obudziłam się o 6:43. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam ciuchy, które dzisiaj zakładam. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i umyłam włosy. Gdy skończyłam owinęłam się białym ręcznikiem, wytarłam się i wysuszyłam włosy. Ubrałam się w luźny sweter w paski, krótkie dżinsowe spodenki, krótkie converse'y w kolorze bordowym, w mojej szkatułce znalazłam bransoletki, a z biurka wzięłam okulary. Moje długie włosy rozpuściłam i pokręciłam na końcach. Zrobiłam lekki makijaż, składający się tylko z tuszu do rzęs i czerwonej szminki. Wzięłam jeszcze telefon i wyszłam. Chłopaki już na mnie czekali przed domem. Poszłam do garażu po crossa, założyłam kask i wsiadłam na motor.
-To co jedziemy? - zapytał Leon, który tak jak Diego siedział na swoim crossie.
-Ta, możemy już jechać. - odpowiedziałam, odpalając 'maszynę'.
   Pod Studio dojechaliśmy w ciągu 10 minut, a jakbyśmy szli na pieszo, to by nam zeszło z 20 albo 30 minut. Oczywiście, gdy podjeżdżaliśmy wszyscy się na nas gapili, to znaczy na mnie, bo wiedzieli, że Diego i Leon zawsze tak przyjeżdżają. Postawiliśmy motory na parkingu, zeszłam z crossa, ściągnęłam kask i pokręciłam głową schyloną w dół, żeby móc nadać moim włosom, jakiś wygląd.
-To idziemy? - zapytał tym razem Diego.
-Pewnie. - odpowiedziałam uśmiechając się i podchodząc do chłopaków.
   Szliśmy w jednym rzędzie, gdy nagle zza ściany znikąd pojawiła się jakaś brunetka z inną brunetką i brunetem.
-No heej! - krzyknęła i zatarasowała nam drogę.
-Spadaj Castillo. - powiedział spokojnie Leon, brunetka się jednak nie posłuchała jego słów i nadal coś tam gadała.
-Kto to? - spytała patrząc się na mnie, jakby chciała mnie zabić.
   Chyba widziała, że trzymam za rękę Leona. Czyżby to była jego dziewczyna. Nie, jakby to była jego dziewczyna to by jej nie spławiał. Może ona jest zakochana w Leonie? Zaraz się przekonamy.
-Gówno cię to obchodzi kim ona jest, a teraz spieprzaj stąd. - powiedział Diego ciągnąc mnie za rękę.
W trójkę skierowaliśmy się do dużej sali, chyba to jest jakaś aula, bo jest scena. Stanęliśmy pod ścianą, a ja nie wytrzymałam i się zapytałam
-Kto to był? - zapytałam spoglądają to na Diego, to na Leona.
-To jest Violetta Castillo, głupia, rozpuszczona dziewczyna. Radze ci z nią nie zaczynać. - powiedział w końcu Leon.
-Okeeej. - powiedziałam.
-Chodzicie do nich. - wskazał Diego na grupkę osób, stojącej po drugiej stronie sali. Podeszliśmy, wszyscy się przywitali. - To jest Ludmiła, nasza przyjaciółka, a to są Maxi, Francesca i Natalia. - wskazywał po kolei na nich.
-Cześć. - odpowiedzieli jednocześnie i się uśmiechnęli do mnie, ja odwzajemniłam gest
-Hej. - też się przywitałam. Usiedliśmy na krzesłach bardziej z tyłu sali.
   Do środka weszła Violetta z brunetką i brunetem, nadal nie wiedziałam, jak oni się nazywali. Z nimi również wszedł Federico. Gdy tylko mnie zobaczył, to się uśmiechnął w moją stronę. Odwzajemniłam gest. Później weszli nauczyciele. Już wcześniej ich poznałam, jak byłam na szybkim przesłuchaniu. Weszli Angie, Pablo, Beto, Gregorio i Antonio.
-Dzień dobry, witamy w nowym roku szkolnym. Jak co roku były przesłuchania i w waszej klasie jest nowa uczennica. Zapraszamy ją tutaj, żeby się przedstawiła. - Diego powiedział, żebym tam poszła i tak też zrobiłam.
-Yyy, cześć, nazywam się Ludmiła Ferro. - powiedziałam nieśmiało.
   Wszyscy patrzyli na mnie obojętnie, ale Federico wyglądał, jakby mu oczy miały zaraz wpłynąć.  Zajęłam z powrotem swoje miejsce. Nauczyciele ogłosili jeszcze jakieś informacje i tak dalej. Późnij po dzwonku poszłam do dystrybutora, z którego nalałam sobie soku pomarańczowego. Odwracając się wpadłam na kogoś i wylałam zawartość kubeczka na niego. Spojrzałam na twarz, był to Federico.

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał :-)
Trochę nad nim siedziałam. Są w nim dwie
perspektywy, w następnym postaram się
dodać ich więcej :-)
Całuję Ola :*
(edit 2016-09-12)

1 komentarz:

CZYTASZ+KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ