sobota, 26 marca 2016

16. + Wesołych Świąt!

Perspektywa Ludmiły:

I znowu to samo. Nieprzespana noc. Płacz. Ból głowy od ciągłego płakania. Nienawidzę tego. Ale odkąd Luke jest w trasie, ja w ciąży, to niestety muszę znosić to wszystko co noc. Przez co w dzień wyglądam jak zombie. Naprawdę.
 Niby wszystko okej. Piszemy, gadamy ze sobą, ale to już nie jest to samo co wcześniej. Ostatni raz rozmawialiśmy dwa tygodnie temu. Chciałabym żeby był obok mnie. Żebym za każdym razem, kiedy obudzę się w nocy, miała do kogo się przytulić. I nie budzę się przez koszmar, nie krzyczę. Po prostu śni mi się moja przyszłość, przyszłość z Luke'm. A to boli, bo nawet nie wiadomo czy się jeszcze kiedykolwiek spotkamy.
 Dochodzi do tego wszystkiego Federico, który od tygodnia nie daje mi spokoju. Cały czas dzwoni albo przychodzi i puka w drzwi. Nie rozumiem o co mu chodzi. Przecież nie było go prawie rok. Z resztą co go obchodzi to, że jestem w ciąży? Moje życie, a on już do niego nie należy. Nigdy nie należał.
 Obudziłam się o trzeciej dwadzieścia siedem. I siedziałam, a raczej leżałam wgapiona w sufit przez bite cztery godziny. O siódmej zadzwonił budzik. Który swoja drogą nie wiem po co nadal mam włączony, jak i tak do szkoły nie chodzę.
 Wyłączyłam ciągle dzwoniące urządzenie i powolnymi ruchami podniosłam się z łóżka. Pierwsze co zrobiłam to podeszłam do okna i odsłoniłam okna, które swoja drogą były zasłonięte przez chyba tydzień. Boże, ale ja stałam się leniwa. Wyjrzałam przez szybę i uśmiechnęłam się widząc małe dzieci biegające w parku, po drugiej stronie ulicy. Delikatnie zaczęłam gładzić już dość sporo zaokrąglony brzuszek. Jeszcze tylko kilka miesięcy i na świat przyjdzie albo chłopczyk, albo dziewczynka.
 Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czarną, luźną bluzkę i legginsy z białymi paskami po bokach. Wzięłam jeszcze bieliznę i skierowałam się do łazienki. Tam zrobiłam wszystkie czynności; rozczesałam włosy, umyłam zęby, ubrałam się.
 Właśnie miałam zamiar wchodzić do kuchni, kiedy moją uwagę przykuły uchylone drzwi na podwórko. Przecież pamiętam, że wszystko zamykałam. A do tego Natka jeszcze sprawdzała, bo uznała, że od niedawana jestem bardzo nieogarnięta. No niestety, ale tu muszę jej przyznać rację.
 Zawróciłam i podeszłam do szklanych drzwi. Zamknęłam je i odwróciłam się. Pisnęłam kiedy poczułam, że na kogoś wpadam.
-Ludmiła uspokój się. - usłyszałam głos chłopaka.
-Do cholery jasnej co ty tutaj robisz? - krzyknęłam patrząc gniewnie w stronę bruneta.
 Złapałam go za nadgarstek i zaczęłam ciągnąć go w stronę wyjścia z domu.
-Puść mnie. - próbował się wyrwać.
-Nie. - powiedziałam stanowczo. -W ogóle jakim prawem wszedłeś do tego domu? - stanęłam przed drzwiami.
-Chciałem z tobą pogadać.
-Mam to w dupie. - wypchnęłam go. -Mogę pójść na policję i powiedzieć, że wkradłeś mi się do mieszkania.
-Nie pójdziesz. - powiedział pewny swoich słów.
-A żebyś się nie zdziwił. - trzasnęłam mu drewnem przed twarzą i zamykając je na wszystkie spusty wypuściłam powietrze.
 Weszłam do pomieszczenia i pierwsze co zrobiłam to podeszłam do lodówki. Byłam cholernie głodna, a to że muszę jeść teraz za dwóch wcale nie pomaga.
 Wyciągnęłam serek puszysty, pomidory, ogórka i kilka liści sałaty. Z chlebaka wyciągnęłam bagietkę i położyłam obok składników. Pokroiłam ją i zaczęłam smarować serkiem. Na to położyłam sałatę, pokrojonego pomidora i ogórka. Przez ten czas kiedy robiłam sobie jeść wstawiłam wodę na herbatę. Kiedy usłyszałam charakterystyczny dźwięk oznajmujący gotową wodę, zalałam kubek i wrzuciłam do niego saszetkę z herbatą i dodałam kilka kropel cytryny.
 Z przepysznie wyglądającym śniadaniem poszłam do salonu i zaczęłam konsumować oglądając, już kolejny raz, Mean Girls.

~*~

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Wygląda na to, że podczas oglądania musiałam zasnąć. Wytarłam policzek, który był cały ośliniony. Wstałam z kanapy i skierowałam się do drzwi. Spojrzałam jeszcze na zegar wiszący obok drzwi. Wskazywał dwunastą pięćdziesiąt. Trochę pospałam. Stanęłam lekko na palcach, aby sprawdzić kto raczył mnie odwiedzić. Upewniając się, że to nie Federico otworzyłam drzwi.
-Dzień dobry. - powiedział listonosz.
-Dobry. - mruknęłam.
-Proszę tutaj podpisać. - wskazał na podłużną kreskę, gdzie chwilę później znajdował się mój autograf. -Do widzenia.
Mruknęłam coś w odpowiedzi i zamknęłam drzwi. Skierowałam się z paczką do kuchni. Z szuflady wyciągnęłam nóż i zaczęłam otwierać pudełko, uważając oczywiście, bo nie wiedziałam co znajduje się w środku.
Aż zaniemówiłam. Otworzyłam list i zaczęłam przesuwać powoli wzrokiem po literkach.

Lu,
Przepraszam, że przez tyle czasu ze sobą nie rozmawialiśmy, ale nie miałem czasu.
Przysięgam.
Piszę ten list w samolocie.
Przez całe dnie mamy próby, a jak nie próby to siedzimy z 1D i rozmawiamy o trasie.
No nic.
Mam nadzieję, że przyjmiesz bilety i razem z Natalią albo Vittorią przyjedziecie na nasz koncert do Meksyku.
Jeżeli boisz się o transport, to nie martw się.
Załatwię ci bilety i w tę stronę, i w stronę powrotną.
Nie wiem czemu to piszę, przecież mogłem napisać ci to na Messengerze albo gdziekolwiek indziej. Ale tak jest bardziej romantycznie :D
Naprawdę chciałbym Cię zobaczyć, przytulić i zobaczyć jak rozwija się nasze dziecko.
Jeżeli zdecydujesz się przyjść na koncert to napisz mi, zadzwoń - cokolwiek.
Będę czekać ♥
Twój Luke.
 
Wytarłam łzę spływającą po moim bladym policzku. On jest taki kochany. Od razu pobiegłam do salonu po telefon. Najpierw wybrałam numer Natalii.
-Co jest Lu? - usłyszałam jej aksamitny głos.
-Przychodź. Do. Mnie. Natychmiast. - powiedziałam robiąc przerwy pomiędzy wyrazami.
-Boże, Ludmiła co się dzieje? - zapytała przejęta.
-Po prostu przyjdź! - krzyknęłam i się rozłączyłam.
 
----------------
Hi, hey, hello!
Przepraszam, że taki krótki, ale starałam się napisać bardziej opisowy.
A takie wychodzą mi teraz beznadziejnie, bo na wtt piszę ff które składa się wyłącznie z wiadomości, to nie musze wysilać się z opisem.
Tutaj jest niestety trudniej :c
Mam nadzieję, że Wam się podoba :)
 
Życzę Wesołych Świąt Wielkiej Nocy.
Dużo jajek, mokrego Dyngusa i wielkiego zająca.
 
Moje życzenia są takie oryginalne :')
ily xx

sobota, 19 marca 2016

Sorry?

W ten weekend jednak nie pojawi się rozdział.
Ponieważ kiedy wczoraj już miałam zapisywać napisany długi rozdział to wyłączył mi się komputer :):):)
Przepraszam naprawdę, ale tylko wczoraj miałam chwilę wolnego, bo teraz przez cały weekend będę musiała się przygotować na poniedziałek, bo będę miała "przedstawienie", w którym występuję.
Naprawdę przepraszam ♥
ily♥

środa, 16 marca 2016

15.

"Nothing lasts forever. Nothing stays the same"
~5 Seconds Of Summer || Wherever You Are ♥
 

Perspektywa Ludmiły:

 To już 4 miesiące bez Luke'a przy mnie. Mogę chociaż na niego liczyć przez Internet. Chłopcy są teraz naprawdę znani. Ale nie dziwię się, mają przecież genialne głosy; świetnie grają na instrumentach i są niesamowicie przystojni.
 Podeszłam do szafki i wyciągnęłam z niej pojemnik z kawą. Z szafki obok wyciągnęłam czarny kubek i postawiłam go obok kawy. Do ręki wzięłam czajnik, wlałam wodę i postawiłam na swoje miejsce włączając go. Do kubka nasypałam odpowiednią ilość łyżeczek i schowałam kawę.
 Oparłam się tyłkiem o blat. Z Federico nadal się nie widziałam, a to już ponad 10 miesięcy. Z Luke'm gadamy co tydzień przez FaceTime'a. Z chłopakami czasem popiszę, ale to też już rzadko się zdarza. Pewnie nie mają już czasu. Pierwsze o co zawsze pytają, to czy wszystko w porządku z dzieckiem. Wiem, że mogłabym usunąć, ale nie chcę zabierać temu dziecku życia tylko dlatego, że wpadłam.
 Podskoczyłam kiedy czajnik zaczął wydawać dźwięki oznajmujące, że woda się już zagotowała. Wzięłam go do ręki i zalałam wcześniej wsypaną kawę. Biorąc kubek w ręce skierowałam się do salonu. Usiadłam na fotelu, który ostatnimi czasy stał się moim ulubionym miejscem. Włączyłam telewizor i wsłuchiwałam się w muzykę graną na kanale.
 Dzisiaj jest kolejny dzień, kiedy nie mam co robić. Natalia jest w szkole, Vittoria pewnie pracuje, a Mike razem z nią. Ja sobie odpuściłam już dawno szkołę. Bo co mogą mi zrobić? Zadzwonić do moich rodziców? Moja matka nie żyje, a co się dzieje z ojcem to nie mam pojęcia.
 Nagle moje uszy zarejestrowały nazwę zespołu mojego, już byłego, chłopaka.
-Nowy debiutancki singiel "She Looks So Perfect" zespołu 5 Seconds Of Summer, który wyszedł 24 lutego 2014 roku, ma już ponad 2 miliony wyświetleń! - wsłuchiwałam się dokładnie w każde słowo.
 5SOS wydali nową piosenkę, a ja o tym nie wiedziałam. Z resztą skąd mogłam wiedzieć? Od prawie tygodnia nie wchodziłam na Youtube i inne Social Media.
 Przestałam myśleć o tym o czym myślałam i wsłuchałam się dokładnie w tekst piosenki.
-Ludmiła! - do domu wbiegła Hiszpanka.
-Co się stało? - zapytałam nie odrywając wzroku od niebieskookiego.
-Widziałam Federico. - powiedziała siadając obok mnie.
-No i co? - nie rozumiałam powodu, dla którego mi to mówiła.
-Gadał z Mike'm, a bardziej się z nim kłócił o coś.
 To Malik i Pasquarelli się znają? A może wpadli na siebie czy coś. Bo skąd mieliby się znać?
-O co?
-Nie wiem, byli po drugiej stronie ulicy.
-Trudno. - westchnęłam i przeniosłam wzrok z powrotem na telewizor.
 
~*~
 
Dzisiaj jest naprawdę piękna pogoda. Słońce świeci, lekki wiaterek wieje, a do tego dochodzi piękno natury. Ptaszki ćwierkają, pszczoły latają, a w powietrzu unosi się woń wszystkich kwiatów w okolicy.
 Natalia wyciągnęła mnie na spacer, bo powiedziała że ciągłe siedzenie w domu nic mi nie da.
-Jak myślisz, dam sobie radę? - zapytałam spoglądając na brunetkę idącą obok mnie.
-Z dzieckiem? - przytaknęłam. -Jasne, zawsze dawałaś sobie rade. - uśmiechnęła się do mnie ciepło.
 Miałyśmy właśnie wychodzić z parku, kiedy poczułam dłoń na ramieniu.
-Ludmiła? - usłyszałam męski głos.
 Powoli się odwróciłyśmy. Przed moimi oczami stał Federico. Te same brązowe oczy i włosy postawione na żel.
-Cześć. - powiedziałam cicho.
-T-to.. - zaczął się jąkać pokazując na brzuch.
-Tak, jestem w ciąży. - westchnęłam.
-Z Luke'm?
-A z kim?
-Ale on jest w trasie, trąbią o nich cały czas w telewizji.
-No i? Jakoś daje sobie rade, a teraz przepraszam ale idziemy. - odpowiedziała za mnie Natalia i pociągnęła za rękę, wyprowadzając z parku.
 
--------------
NIESPODZIANKA! :D
Środek tygodnia, za tydzień święta, ponad 37 tys. wyświetleń.
Więc dodaję nowy rozdział :D
Dziękuję bardzo za te 37 tys. wyświetleń!
Nigdy nie przypuszczałam, że tyle będę miała. A nawet nie myślałam o tym, że będę pisać opowiadania. Ale wszystko możliwe :)
Nie mogę uwierzyć też w to, że za niecałe dwa miesiące minie ROK odkąd dodałam pierwszy rozdział! WOW!
Takie większe podziękowania napiszę 8 maja :)
 
Rozdział specjalnie taki krótki ;)
W weekend albo pojawi się w sobotę wieczorem, albo w niedzielę po południu :)
 
ily♥

niedziela, 13 marca 2016

14.

"Hitting every red light
Kissing at the stop signs, darling
Green Day's on the radio"
~5 Seconds Of Summer || Long Way Home
 

Perspektywa Ludmiły:

Właśnie stoję na lotnisku. Nawet nie powstrzymuje już łez, które popsuły mój makijaż. Jest mi tak smutno i źle.
-Naprawdę musisz wyjeżdżać? - zapytałam blondyna.
-Niestety. - odpowiedział przygaszony. -Chłopaki z One Direction napisali do nas, czy nie chcemy być ich supportem, a to jest ogromna szansa dla nas.
-Rozumiem. - wytarłam łzę.
 Rozumiałam go. Sama bym tak zrobiła. Przecież One Direction to jeden z najbardziej znanych zespołów na całym świecie, więc mogą im pomóc się jakoś wybić.
-Chciałbym żebyś ze mną pojechała. - przytulił mnie całują moje czoło.
-Ja też, ale nie mogę wszystkiego zostawić. Chciałam iść na studia. - wyszlochałam mu w koszulkę.
-To oczywiste, że chcesz ułożyć sobie życie, a ja nie chcę go tobie psuć.
-Ale go nie psujesz. - odchyliłam głowę żeby spojrzeć na jego twarz.
-Będę bardzo tęsknił. - powiedział kiedy z głośników dało się usłyszeć zawiadomienie o locie do Sydney. -Pamiętaj, że cię kocham. - spojrzał mi w oczy i pocałował.
-Ja ciebie też kocham, bardzo. - pogłębiłam pocałunek.
-Może do zobaczenia. - powiedział na odchodne.
-Pa. - szepnęłam.
 Stałam jeszcze przez kilka minut i czekałam aż samolot odleci. Kiedy wzbił się w powietrze odwróciłam się na pięcie i opuściłam lotnisko.
 
~*~
 
Od sześciu miesięcy się z nim znałam, a od czterech z nim byłam. Teraz nie wiem czy zerwaliśmy, czy po prostu na jakiś czas będziemy musieli się rozstać. To jest takie trudne.
 Z Federico nie miałam kontaktu od tamtej imprezy i szczerze mówiąc trochę mi smutno. Bo gdyby nie on to nadal byłabym wykorzystywana i bita.
 Wstałam z sofy i ruszyłam do drzwi wejściowych. Otworzyłam drewnianą powłokę i przyglądałam się twarzy brunetki.
-Hej Nat. - uśmiechnęłam się smutno.
-Mała, nie pierwszy, nie ostatni. - przytuliła mnie.
-Ja wiem, ale.. ale mi jest tak smutno. - zaczęłam płakać. Co ja mówię? Zaczęłam wyć.
-Już cichutko. - nadal mnie przytulając zamknęła drzwi i zaprowadziła mnie do salonu.
 Usiadłyśmy na kanapie. Ja jej płakałam w bluzkę, a ona głaskała mnie po plecach i włosach. Nie ma go dopiero jednego dnia, a ja już jestem wrakiem człowieka. Nienawidzę miłości, ale jednocześnie ją kocham. Tak się da?
-Masz lody? - zapytała.
-Tak w zamrażarce. - ta bez słowa wstała i poszła do kuchni.
 Ja w tym czasie poszłam do łazienki, żeby trochę ogarnąć swój wygląd. Nie tęskni tylko za nim. Za Michaelem, Calumem i Ashtonem również. I pomimo tego, że byli u mnie bardzo dawno temu, to nie urwaliśmy kontaktu. Z resztą jak mieliśmy urwać, skoro ich najlepszy przyjaciel był, a może nadal jest, moim chłopakiem. Codziennie staraliśmy się gadać przez skype albo FaceTime'a. Jednak często uniemożliwiały nam to strefy czasowe. Kiedy u nas była na przykład 14 to u nich była 4 w nocy, więc ciężko było nam się zgadać.
 Ogarnęłam włosy, które sterczały na wszystkie możliwe strony. Umyłam buzię, która była cała we łzach. Dobrze, że nie zrobiłam makijażu, bo bym wyglądała jak panda (o/a: hihihi :D).
 
~*~
 
Obudziłam się o 4 nad ranem, przez straszny ból brzucha i odruchy wymiotne. Pobiegłam szybko do łazienki i uklęknęłam przed toaletą. Wyrzuciłam to co miałam wyrzucić i oddychając ciężko podniosłam się z klęczek. To nie była pierwsza noc, kiedy wymiotowałam. Rano i po południu również to robiłam. Mam nadzieję, że to przez zatrucie pokarmowe od ponad tygodnia nie mogę normalnie spać i funkcjonować, a nie przez pękniętą gumkę. Ale na wszelki wypadek sprawdzę.
 Wróciłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Wiedziałam, że nie zasnę, więc wzięłam do ręki telefon. Włączyłam aplikację YouTube i wpisałam "5 Seconds Of Summer suport One Direction". Lubiłam oglądać ich występy. Kochałam ich głosy i to jak bardzo wkładają serce w muzykę. Najbardziej podoba mi się piosenka "Wherever You Are". I mam wrażenie, że jest ona skierowana do mnie, ale zawsze mógł ją napisać dla jakiejś byłej.
 
~*~
 
-Natalia boję się. - jęknęłam.
 Czekamy na wyniki testów ciążowych. Nata powiedziała, że lepiej kupić kilka, bo jeden może się pomylić. Więc kupiła mi 10. Czemu nie?
-Spokojnie.
-Boże a jak to będzie dziecko Diego? - przestraszyłam się.
-Nie, to na sto procent dziecko Luke'a, bo z Diego nie widziałaś się od ponad pół roku, a w ciąże można zajść około tydzień po stosunku.
-Ale przecież Luke jest w trasie, nie mogę mu tak po prostu powiedzieć "Hej Luke, wracaj do mnie i dawaj hajsy, będziesz miał dziecko". - powiedziałam, a brunetka się zaśmiała. -Co?
-Nic, nic. - zakryła usta dłonią żebym nie mogła zobaczyć jej uśmiechu.
 Mi wcale nie było do śmiechu.
-Już są! - krzyknęła.
 Serce zaczęło walić mi jak oszalałe. Bałam się, że zaraz wyskoczy mi z piersi i pójdzie sobie na spacer do parku.
1: |, 2: ||, 3: |, 4: ||, 5: ||, 6: |, 7: || 8: ||, 9: ||, 10: |.
-Gratuluję? - uśmiechnęła się pocieszająco.
 Łzy zebrały mi się w kącikach oczu.
-Dlaczego akurat teraz?! - krzyknęłam zła i zrzuciłam wszystkie testy na podłogę.
-Lu spokojnie. - Natalia przytuliła mnie, a ja zaczęłam płakać jak mała dziewczynka.
 
Co ja teraz zrobię? - to jedno pytanie miałam teraz w głowie.
 

Perspektywa Luke'a:

-Dziękujemy wam bardzo! - krzyknąłem do mikrofonu.
 Odpowiedział mi głośny pisk. I pomimo tego, że mogłem ogłuchnąć to kochałem to całym sercem. Zszedłem ze sceny i skierowałem się do naszej tymczasowej przebieralni albo po prostu pokoju gdzie spędzamy czas przed koncertem i po koncercie, jak kto woli.
-Zadzwonimy do Ludmiły? - zapytał Mike.
 Bardzo polubił się z blondynkom, za którą cholernie tęsknie.
-Jasne, tylko która jest teraz u nich godzina?
-Jesteśmy w Londynie i jest 20:24, więc u nich będzie po 17. - powiedział Ashton.
-To dzwonimy! - pisnął Calum.
 Włączyliśmy komputer, uruchomiliśmy Skype'a i czekaliśmy aż odbierze. W końcu pokazuje, że jest dostępna.
 Po 2 nieudanych próbach nie poprzestaliśmy i dzwoniliśmy. Za 5 razem nam się udało i odebrała Natalia.
-Cześć chłopaki. - uśmiechnęła się sztucznie.
 Coś było nie tak.
-Hejka, gdzie Lu? - zapytałem.
-W łazience, ogarnia się, bo oglądałyśmy Teen Wolfa i popłakała się na ostatnim odcinku. - powiedziała szybko.
-Już jestem! - usłyszałem jej krzyk i po chwili ujrzałem jej twarz.
 Duże piwne oczy, mały nosek, pełne pomalowane krwistoczerwoną pomadką usta i ten śliczny uśmiech.
-Cześć. - uśmiechnęliśmy się.
-Luke możemy pogadać na FaceTime'ie? Sami? - zapytała lekko zdenerwowana.
-Jasne, coś się stało?
-Powiem ci zaraz. - czyli coś się stało.
 Odszedłem od komputera i usiadłem na kanapie obok. Wyciągnąłem słuchawki i wsadziłem je do telefonu (o/a: idk jak to inaczej napisać, ale myślę, że będziecie wiedzieć o co mi chodzi). Po minucie w słuchawkach rozległ się dźwięk przychodzącego połączenia.
-To co się stało? - zauważyłem, że siedziała teraz w łazience.
-Proszę nie bądź na mnie zły. - powiedziała pociągając nosem.
-Ale za co? - zapytałem nie rozumiejąc jej.
 Kilka sekund później wyciągnęła biały patyk z dwoma czerwonymi kreskami.
 
---------------
Drama tajm :')
Lol, podoba mi się ten rozdział :D
Przepraszam, że dzisiaj, bo powinien być wczoraj (chyba, bo już nie pamiętam).
Ale wczoraj naprawiałam komputer, a wieczorem szłam z rodzicami do rodziny i wróciłam dopiero przed 5 nad ranem do domu, więc nie miałam jak napisać. Wstałam o 11 i o 12 szłam do kościoła.
Jest tu ktoś jeszcze?
Ktoś czyta te notki?
Idk co jeszcze napisać.
To chyba tyle.
Następny raczej za dwa tygodnie, chociaż może pojawić się za tydzień, ale nic nie obiecuję ;)
 
EDIT: do osób które mówią że psuję Fedemilę: spokojnie, to jeszcze nie koniec historii, planuję zrobić jeszcze około 10/11 rozdziałów ;))
kc was ❤

CZYTASZ+KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ