piątek, 26 czerwca 2015

28 rozdział "Amor"

"Bo gdy nie wierzymy w nic, to nie mamy celu.
A bez celu stoimy w miejscu"

Ludmiła

W oczach zebrały mi się łzy. Stałam tam i patrzyłam się na niego, nie mogąc nic powiedzieć. -Lu? - usłyszałam. -Tak! - krzyknęłam i rzuciłam się mu na szyję. Wszyscy zaczęli klaskać. Spojrzałam mu w oczy i dałam buziaka. Usiedliśmy z powrotem przy stoliku i zjedliśmy przyniesione przez kelnera danie, filety z kurczaka w sosie pomidorowym z mozzarellą. Gdy zjedliśmy Fede postanowił żebyśmy poszli na spacer.
Szliśmy po parku trzymając się za ręce i szepcząc sobie czułe słówka. Nagle usłyszeliśmy pisk opon, odwróciliśmy się w tamtą stronę i zobaczyliśmy, jak ktoś wyrzuca przez okno worek, jak na ziemniaki. Fede podbiegł zobaczyć co w nim jest, a ja szłam powoli no, bo wiecie szpilki i te sprawy. -Co w nim jest? - zapytałam kiedy znalazłam się koło bruneta. -Nie uwierzysz. - powiedział z grobową miną. -Nie mów, że trup! - pisnęłam. -Nie, - uspokoił mnie. -patrz. - powiedział i wyciągnął z tego worka małego szczeniaka rasy owczarek niemiecki (klik). -Jaki śliczny. - powiedziałam i wzięłam go na ręce. -Mogę go wziąć? - spojrzałam na Federa. -Jeżeli chcesz to weź, ale nie wiem, jak twój ojciec zareaguję na wieść o zaręczynach i szczeniaku. - zaśmiał się. -Jak mi nie pozwoli go zatrzymać to się wyprowadzę i tyle. - powiedziałam. -Zamieszkamy razem, bo w końcu jesteśmy zaręczeni i za 9 miesięcy będziemy mieli dzidziusia, więc musimy mieszkać razem. - powiedział całują mnie w policzek. -No też racja. - przytaknęłam mu. -Dobra, a teraz chodź. - powiedziałam. -Jak go nazwiemy? - zapytałam. -No przecież mówiliśmy, że Mercedes albo Ruggero. - odpowiedział. -Ale ja mówię o psiaku. - powiedziałam śmiejąc się. -Aaa, no to może zobaczmy najpierw, jakiej jest płci. - powiedział. Podałam mu psa. -Ty mu albo jej sprawdzasz. - powiedziałam. -Suczka. - odpowiedział po dokładnej analizie. -Pomyślmy... może Saba*? - zapytałam. -Tak, ładne. - powiedział. -Trzymaj ją. - podał mi Sabę. -Chodźmy szybciej, bo mi zimno. - powiedziałam. -Masz. - ściągnął z siebie marynarkę. -Ale mi jest zimno w nogi, bo mam krótką sukienkę. - powiedziałam. -Aaa, no to daj. - powiedział i zabrał mi marynarkę, ja zaczęłam się śmiać. -Ale już ją mogłeś zostawić. - odpowiedziałam. -Dobra chodź. - wziął mnie pod ramie.
Po chwili byliśmy znowu pod restauracją, bo tutaj zaparkowaliśmy samochód. Wsiadłam od strony pasażera, Sabę położyłam pod nogami, zapięłam pasy. Jak Fede miał już zapięte pasy ruszyliśmy w stronę mojego domu.
-Jestem! - krzyknęłam kiedy weszliśmy do domu. -Hejka. - powiedziała Lara. -A to kto? - zapytała słodkim głosikiem. -No, jak kto? Federico. - razem z Larą zaczęłyśmy się śmiać. -Chodzi mi o tego malucha. Jak się wabi? - spytała podchodząc do mnie i zabierając mi go z rąk. -Saba, suczka. - odpowiedziałam. -Słodka. Skąd ją macie? - skierowała się w stronę salonu, więc my też tam poszliśmy, ściągnęłam już szpilki, bo szczerze mówiąc nawet jeżeli chodzę w nich bardzo często to nogi później bolą, jak cholera.Usiedliśmy na sofie. -Cześć dzieciaki. - powiedziała mama, która właśnie wchodziła do salonu. -Hej. - przywitaliśmy się. -Jest tata? - zapytałam. -Jest, a co? Zawołać? - zapytała. -Jakbyś mogła. - uśmiechnęłam się. Poszła do gabinetu taty, po krótkiej chwili wróciła z tatą. -Dobra, słuchajcie. - powiedziałam wstając, a Federico razem ze mną. -My wiemy, że to jest głupie i tak dalej, ale zaręczyliśmy się dzisiaj. - powiedziałam i czekaliśmy na reakcje. -To super! - krzyknęła Lara. -Wspaniale! - ucieszyła się mama, a jak spojrzałam na tatę to zobaczyłam, że kipie ze złości. -Proszę cię, tylko się nie denerwuj. Kto powiedział, że teraz wezmą ślub. A to dobrze, że się zaręczyli, bo przecież będą mieli dziecko. - powiedziała mama, kiedy zobaczyła, że tata chciał już powiedzieć niemiły komentarz. -I chce się wyprowadzić, bo chcemy razem zamieszkać. - dodałam. -A to będzie nasz pies. - wskazałam na Sabę, z którą bawiła się Lara. -To świetnie. - powiedziała mama, po chwili strużka łez zaczęła spływać po jej bladym policzku. -Mamo dlaczego płaczesz? - zapytałam podchodząc do niej. -Bo moja córeczka jest taka dorosła. - powiedziała płacząc. -Oj mamuś, przecież wiesz, że zawsze będę mogła was odwiedzać. - powiedziałam przytulając ją. -No wiem, wiem. Jestem z ciebie dumna. - odpowiedziała. Resztę wieczoru spędziliśmy bawiąc się z Sabą.

Violetta

Wstałam o 10. Dobrze, że jest jeszcze weekend, bo wcześniej bym nie wstała. Zeszłam do kuchni, nawet się nie ubierając. Wyciągnęłam karton mleka, odkręciłam korek i napiłam się łyka. Odłożyłam karton na blat, wyciągnęłam czekoladowe płatki i miskę, zrobiłam sobie płatki i poszłam zjeść do salonu. Włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać jakiś głupi serial. Usłyszałam dzwonienie mojego telefonu, odstawiłam miskę na stolik i pobiegłam do swojego pokoju po dzwoniące urządzenie. Zobaczyłam na wyświetlacz "Diego" ciekawe co on chce. Odebrałam. -Halo? - zapytałam. -Viola. - usłyszałam głos Leona. -Chyba pomyliłeś numer. - powiedziałem i już chciałam się rozłączać. -Proszę, musimy porozmawiać, a wiem, że jakbym ja zadzwonił to byś nie odebrała. - powiedział. -Proszę. - dodał. Hmm, a jak on chce się pogodzić? -Dobra. Za półtorej godziny w Resto. - rozłączyłam się, nawet nie pytając czy ma czas, wali mnie to, jak chce się ze mną spotkać to ma przyjść. A nie ja może będę się jeszcze do niego podporządkowywać. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam ciuchy, które chce dzisiaj założyć i skierowałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i umyłam włosy. Owinęłam się ręcznikiem, wysuszyłam szybko włosy i siebie, ubrałam białą bieliznę i wcześniej przyszykowane ciuchy (klik). Uczesałam się w kitkę, która była taka króciutka. Zrobiłam makijaż, chwyciłam telefon i wrzuciłam go do torebki.Wyszłam z domu, bo do spotkania zostało mi tylko 15 minut. No i doszłam, co z tego, że zajęło mi to prawie 20 minut. Weszłam do środka i rozglądałam się za tym zielonookim idiotą. -Tutaj. - powiedział. No faktycznie stałam obok niego, Violetta ty ślepoto. Usiadłam. -A więc? O czym chciałeś gadać? - zapytałam. -Violetta posłuchaj, wtedy targały mną emocje. Boję się, jak cholera. - powiedział. -Jakoś Federico się nie boi tylko pomaga Ludmile. - powiedziałam. -Tylko, że ja nie jestem Federico. I skąd wiesz? Może tak naprawdę się boi, ale pomaga Lu. - odpowiedział. -No właśnie, pomaga, a ty po prostu spieprzyłeś. - powiedziałam. -Viola, proszę cię, ja się naprawdę boję, nigdy nie zajmowałem się dziećmi, ja po prostu boję się, że coś zepsuję. - odpowiedział trochę smutnym głosem. -Już zepsułeś. - Violetta ty tępa dzido, dlaczego to powiedziałaś. Boże! -Spoko rozumiem, to ja już może pójdę. - odpowiedział i wstał. -Nie poczekaj. - powiedziałam łapiąc go za nadgarstek. -Przepraszam. - odpowiadam. -Może masz rację, przeze mnie wszyscy na ciebie naskoczyli, a powinnam cię zrozumieć, że się boisz tak samo, jak ja. Przepraszam. - jedna samotna łezka spłynęła mi po policzku, Leon to zauważył i szybko ją starł. Podszedł do mnie i przytulił mnie. -Już nic się nie stało. - powiedział. -Idziemy się przejść? - zapytał. -Tak chodźmy. - uśmiechnęłam się.

Francesca

Dzwonie do Diego już chyba 20 raz, a on nadal nie odbiera. Od wczoraj go nie widziałam, martwię się strasznie. Nagle słyszę, że dzwoni telefon. Szybko biegnę po niego, po drodze prawie zabijając się na schodach. Patrze na wyświetlacz "Diego". TAK! Szybko odbieram. -Halo, Francesca czemu dzwoniłaś do mnie 37 razy? Przecież jest dopiero 10, ja jeszcze śpię. - mówi zaspanym głosem. -Przepraszam, ale martwiłam się. Gdzie poszedłeś wczoraj? - zapytałam. -Do Verdasa. - odpowiada. -Co?! Byłeś u tego idioty? - zapytałam. -Francesca nie nazywaj go tak, tylko dlatego, ze twoja przyjaciółeczka przez niego płakała. - odpowiada. -Jak mam go tak nie nazywać? On sam się prosi! - krzyczę do słuchawki. -Żebyś wiedziała czemu on ją zostawił! Z resztą Francesca to nie jest rozmowa na telefon. - odpowiada i się rozłącza. No co za bezczelność. Zrezygnowana idę do salonu, siadam na sofie i włączam sobie jakiś film na moim MacBook'u.

♥♠♥♠♥♠♥♠♥♠♥♠♥♠♥♠♥♠♥♠♥♠♥♠♥♠♥♠♥♠♥♠♥♠♥♠♥♠♥♠♥♠♥♠♥♠♥
I jak wam się podoba? :))
Mam nadzieję, ze chociaż troszkę :)
Nie wiedziałam, jak go skończyć :>
I w ogóle pisałam go przez 3 dni XD

Spojlery 29 rozdziału:
-Mały skok w przyszłość

Tak tylko jeden spojler xd 
*Saba - tak nazywa się mój piesek :3

I już powoli zbliżamy się do końca :)
Jeszcze tylko 29 i 30 rozdział i epilog :3

Kocham ❤

Ola ✌

PS taki mały prezent na początek wakacji :)) Macie szybciej rozdział :D

8 komentarzy:

  1. Super prezencik!
    Nie no
    -Hej hej :)
    - Hej Glupia Julko
    Niw zwazaj na to uwagi jestem chora i pisze bez sensowne komentarze plus! Usunął mi dlugasny komentarz :''''(
    Podoba mi sie bardzo a nie troszeczkę!
    Bardzo mi przykro że to juz koniec..
    To opowiadanie duzo mnie nauczylo...
    Jest takie....
    - Magiczne?
    - Tak! Skąd wiedzialas!??!
    - Przeczucie ;)
    Na to tez nie zwazaj uwagi ;)
    No. I. Wreszcie!
    No bo jak dlugo mozna czekać!?!!?
    Zareczyny <3
    Leonetta!
    Taki psina!
    Az mi sie Smutno zrobilo ;(
    Piękne imie !
    Cudny rozdzial!
    Kocham bardzo mocno pamiętaj o tym !
    Glupia Julka
    *.*

    :3

    :*

    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juluś!
      Nie jesteś głupia! Nawet tak nie mów!
      Dziękuję bardzo <33
      I zdrówka życzę :*
      I czego ono Cię nauczyło? :D
      Nie smuć się, że to już koniec, bo będzie drugie :***
      Już mam nawet prawie dwa rozdziały napisane :D
      Dziękuje za komentarz <33
      Kocham najbardziej na świecie! ❤

      Usuń
  2. Cudowny rozdziam ;)
    Hak mowilam mama Lu wymiata xD
    I ten piesek *-*
    Viola i leon sie pogodza?
    No i co z Diego i Fran ?
    Czekam na next Pozdrawiam i zycze duzo weny ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Mozesz mnie zabic :c
    Na serioo :c
    Pamietasz jak ostatnio napisalam krotki kom bo ktos mnie zranil? Wlasnie teraz kiedy o tym zapominialam, ona do mnie napisala :/ Jeszcze przed minuta normalnie nadrabialam posty i komentowalam. A teraz wszystko szlak trafil :((( Sama nie wiem jak ja napisze na jutro nexta :c Jestem kurde przez to taka smutna :( Zazwyczaj na nikogo sie nie obrazam, ale jesli kotos mnie zrani... no wlasnie! Mam nadzieje ze nie trafie z ta osoba do klasy :/ :c
    Matko! Przepraszam! Nie chcialam Ci tak duzo pisac o moich debilnych sprawach! Samo jakos tak wyszlo :')
    Rozdzial Jest Wspanialy Kochana <3
    Naprawde Boski *.*
    Musze leciec, przynaniej sptobuje zaczac pisac nexta :)
    Kocham <333333333333
    Przepraszam za bledy ale pisze z tele taty c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zabiję Cię, tylko tą debilną osobę :))
      Po prostu nie zasługuje na twoją przyjaźń :)
      Bo jesteś naprawdę mega osóbką :**
      I nie przejmuj się takimi idiotycznymi ludźmi ;)
      Dziękuję <3

      Również kocham <33333

      Usuń
  4. Ooooooo <3
    Powiedziała ,,Tak". No raczej, nie ma innego wyjścia xD
    Jak ktoś mógł wyrzucić psa w worku na ziemniaki ja się pytam!? Co to za ludzie ! Ale Lu taka dobra, zatrzymała Sabę XD ,,Ty sprawdzasz" ha ha
    ,,Jak go naziwemy?" ,,No mówiłem już Ruggero albo Mercedes" ,, Ale ja mówię o psie " Rozwaliło mnie to ;,)
    MAMA LU I LARA ---> TAK
    TATA--> NIE , o co mu chodzi, niech się pogodzi , ze Lu nie bd sama z dzieckiem. Powinien się cieszyć, że Fede nie spierdzielił tak jak Leon xD
    A właśnie. NAsza Leonetta się pogodziła xD I niech Verdas zajmuje się dzieciakiem, w końcu sam go zrobił ;p Już sobie wyobrażam Leona zmieniającego pieluchę ;,)
    FRAN ! Biedna... Ale nie powinna tak naskakiwać na Leonka
    ,,Dzwoniłam do niego z 20 razy" potem dzwoni do Diego, ten odbiera i ,, Francesca czemu dzwoniłaś 37 razy?" UMARŁAM ZE ŚMIECHU hahahhahah <3
    Super rozdział'
    śmieszny
    taki
    cudowny
    i interesujący
    jak zawsze
    i nie podobał się troszkę
    TYLKO BARDZO
    CZekam na nexta kochana
    ~RiRi

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję :***
    Podczas czytania tego koma uśmiechnęłam się szeroko :))) :D
    <3333

    OdpowiedzUsuń

CZYTASZ+KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ