piątek, 5 czerwca 2015

19 rozdział "Amor"

Czujcie moją dobroć :D
Macie rozdział szybciej :3 

Elo melo 3 2 0 xd Pod ostatnim rozdziałem ile było komentarzy *o* I pierwszy raz, uwaga, uwaga. Dedykuje rozdział! :D 
A dedykuje go moim skarbkom  Mechi Lambre i Julka Doman! Kocham was bardzo :* I mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba :) Zapraszam: 
____________________________________
Federico

Schodziliśmy właśnie ze sceny, kiedy Ludmiła zemdlała. Na szczęście pod sceną siedział Diego i ją złapał, bo ja niestety nie zdążyłem. -Co jest? - zapytałem. Wszyscy się zbiegli wokół nas. Jej rodzice się przeciskali. -Boże, Ludmiła! - krzyknęła jej matka "rzucając" się obok niej na podłogę. Wzięła jej głowę na kolana i głaskała. -Dzwońcie po karetkę! - rozkazała. Szybko wyciągnąłem telefon i wpisałem numer. Już po pierwszym sygnale odebrali -Pogotowie słucham? - zapytał kobiecy głos. -Moja dziewczyna zemdlała, ulica El Palomar*, w Studio On Beat. - powiedziałem szybko. -Dobrze, już za chwileczkę pojawi się pomoc. - czekałem aż się rozłączy, bo tak, jak kiedyś uczyli nas w szkole, oni muszą się pierwsi rozłączyć, bo nie wiadomo, czy czasem jeszcze o coś nie zapytają. -Już wysyłają pomoc. - oznajmiłem. Siedzieliśmy w milczeniu i czekaliśmy na karetkę. Pojazd pojawił się przed budynkiem po niespełna 10 minutach od wezwania go. Sanitariusze wzięli moją biedną Lusię na nosze. -Czy mogę pojechać z nią? - zapytałem, kiedy ją wkładali do środka ambulansu. -Kim pan dal tej pani jest? - zapytał jeden. -Jestem jej chłopakiem. - odpowiedziałem z dumą. -Dobrze. Proszę wejść. - powiedział. Usiadłem obok blondyneczki i ruszyliśmy. Wysłałem rodzicom Ludmiły adres ulicy, na którą jedziemy. Pierwszy raz jechałem karetką. Ludmisia leżała na noszach i się nie ruszała. Bałem się, że stało jej się coś poważnego. Już kolejny raz, chyba nawet w tym miesiącu trafia do szpitala. -Już jesteśmy. - mówi jeden otwierając drzwiczki. Wyszedłem zaraz po tym, jak wyciągnęli ją z karetki. Szedłem za nimi. -Proszę poczekać tutaj. - powiedziała nawet ładna pielęgniarka, ale i tak Lusia była od niej o tysiąc razy ładniejsza. Co ja gadam? O miliard razy ładniejsza. Usiadłem przed salą, do której zabrali mojego misia. Chwilę siedziałem sam, ale później zaczęli wszyscy przychodzić, Violetta, Francesca, Diego, Leon, rodzice Lusi, Camila, Natalia, Maxi i Broadway. Wszyscy się o nią martwiliśmy. Siedzieliśmy w ciszy, wszyscy byli skupieni tylko na tym, czy Ludmile nic nie jest. Nareszcie wyszedł lekarz. -I co? - podbiegłem, a wszyscy za mną. -Spokojnie nic jej nie jest, to tylko z przemęczenia i stresu. - odpowiedział. -A teraz przepraszam, bo muszę iść do reszty pacjentów. - powiedział. -Poczeka pan. A mogę do niej iść? - zapytałem z nadzieję. -Mogą maksymalnie 4 osoby. - odpowiedział i odszedł. -To kto idzie? - zapytałem. -Na pewno idą państwo - wskazałem na rodziców blondynki. -Ty też na pewno idziesz. - powiedziała Fran. -I może Natalia? - zapytała Violetta. -Tak. - uśmiechnąłem się do ciemnowłosej. -To idziemy? - zapytał tata Ludmiły. Pokiwaliśmy tylko głowami i weszliśmy w czwórkę. Puściłem panią Ferro na krzesełko stojące obok łóżka. -Hej. - uśmiechnęła się blado. -Cześć. Nic ci nie jest? - zapytała z troską jej matka. -Nie, już nic. Po prostu to przez stres. - odpowiedziała. Przytuliłem ją mocno. -Nawet nie wiesz, jak się bałem. - pocałowałem ją w czoło. -To chyba dobrze, że się o mnie bałeś? - uśmiechnęła się. -No oczywiście. - również się uśmiechnąłem. 
Siedzieliśmy jeszcze może z pół godziny i rozmawialiśmy o wszystkim. Później przyszedł lekarz i powiedział, że musi zrobić profilaktyczne badania. Wyszliśmy z sali. Na korytarzu czekali wszyscy, którzy przyszli. Pytali się o jej stan i jak się czuję. Odpowiedzieliśmy na wszystkie pytania. Na szczęście jutro już wychodzi do domu. Postanowiliśmy, że nie ma po co tu już siedzieć i pojedziemy do domów. Zamówiliśmy taksówki i wróciliśmy do domów. 

Ludmiła

Wstałam o 7:36 i musiałam poczekać na Federico, który ma mi przynieść potrzebne do ogarnięcie się rzeczy. Pielęgniarka przyniosła mi śniadanie, które i tak odmówiłam, bo umówiłam się z Fede, że pójdziemy zjeść naleśniki do Resto. Siedziałam na łóżku i patrzałam się w ścianę, po kilku minutach przybył brunet. Zapukał cichutko. -Hej skarbie. - pocałował mnie w policzek. -No cześć. - uśmiechnęłam się. -Jak się czujesz? - zapytał siadając obok na krzesełku. -Dobrze. Przyniosłeś mi potrzebne rzeczy? - kiwnął głową na tak i pokazał torbę. -Idę się ogarnąć. - wstałam z łóżka i wzięłam stojak z kroplówką, którą muszę jeszcze mieć dopóki nie wyjdę ze szpitala. Weszłam do łazienki, która była w moim "pokoju". Jednak, gdy weszłam do łazienki ktoś wszedł do sali. -Przepraszam, gdzie jest panienka Ferro? - zapytał damski głos. -Tutaj jestem. - powiedziałam uchylając drzwi i wychodząc z łazienki. -Mogę już zdjąć panience kroplówkę. - powiedziała z uśmiechem. -Dobrze, proszę. - wystawiłam rękę. Ta wyciągnęła mi igłę, gdy ją zobaczyłam zrobiło mi się słabo. Po prostu nie przepadam za nimi. -Już gotowe. - powiedziała. -Dziękuję, do widzenia. - odpowiedziałam. -Do wiedzenia. - powiedziała i wyszła. A ja znowu weszłam do łazienki. Odkręciłam wodę i wzięłam szybki prysznic. Umyłam włosy moim ulubionym brzoskwiniowym szamponem, a ciało oliwkowym. Pewnie mama mi je spakowała, bo znając Fede, on wrzucił by obojętnie jaki. Umyta wyszłam z kabiny i owinęłam włosy w tak zwany turban, okryłam się ręcznikiem i zaczęłam wycierać. Ubrałam krwistoczerwoną bieliznę, którą pewnie wybierał Włoch i całkiem ładny zestaw ciuchów (klik). Zrobiłam jeszcze szybki makijaż nie zapominając o mojej czerwonej szmince. Wysuszyłam włosy i uczesałam je w wysokiego kucyka. -Lud pośpiesz się! Ile ty tam będziesz siedzieć? - krzykną Fede. Wzięłam rzeczy i brudne ciuchy i wsadziłam je do torby. Wyszłam z łazienki. Włoch leżał na łóżku i grał na telefonie. -Już. - powiedziałam stając obok. -No nareszcie. - odpowiedział i wstał chowając urządzenie do kieszeni. -Weź to. - podała mu torbę. -Okej, chodź. - powiedział łapiąc mnie za rękę. -A tak w ogóle, to ślicznie wyglądasz. - pocałował mnie w polik. -Dziękuję. Zgaduję, że ty wybierałeś bieliznę i ubrania? - zapytałam. Weszliśmy do windy. -Tak, a co? Nie ładne? - zrobił smutną minkę. -Nie ładne. - pocałowałam go w usta, kiedy winda się zatrzymała i otworzyły się drzwi. Od razu od siebie odskoczyliśmy (coś w stylu sceny z Grey'a xd). Zjechaliśmy jeszcze dwa piętra i byliśmy na parterze. Podeszliśmy do recepcji i wzięliśmy wypis. 
Pod szpitale stało czarne BMW, które należy do mojego hiszpańskiego przyjaciela. Wysiadł z niego wraz z Leonem. Wiedziałam, że Federico nie przyjdzie sam. -Hejka! - pomachałam do nich i podbiegłam. Przytuliłam się z obojgiem moich przyjaciół. -No cześć. Jak się czujesz? - zapytał Leon. -W porządku. - odpowiedziałam z uśmiechem. -To jedziemy? - zapytał Diego opierając się o maskę samochodu. -Tak, ale jeszcze pojedziemy do mnie, bo muszę wziąć zeszyty i zostawić tą torbę. - wskazałam na torbę, którą trzymał mój chłopak. -Okej. - wsiedliśmy do samochodu, ja wraz z Federem siedzieliśmy z tyłu, a chłopaki z przodu. Jechaliśmy z 30 minut. Wysiadłam szybko z samochodu i pobiegłam do drzwi. Weszłam do środka. -Jest ktoś? - zapytałam. -Lusia! - krzyknęła Lara wybiegając z kuchni. -Cześć. - przytuliłam siostrę. -Jak się czujesz? - zapytała. -Dobrze. - uśmiechnęłam się. Usłyszałam klakson samochodowy. -Lara, muszę iść do Studio. Pogadamy później. Oki? - zapytałam wbiegając do swojego pokoju. -Tak jasne. - odpowiedziała. -Kurde! - krzyknęłam. -Co? - spytała. -Nie mogę znaleźć zeszytu. - odpowiedziałam. -Pomogę ci. Jak wygląda? - przygryzłam wargę. -Yyy, taki w panterkę z napisem "Ludmiła Ferro". - odpowiadam biegając po pokoju. -Tu leży! - krzyknęła. -Super sprawdzałam już tu. Ale jestem ślepa. - zaśmiałam się. -Dobra, lecę. - pocałowałam ją w policzek. Wybiegłam z domu i weszłam szybko do samochodu. -Co tak długo? Musiałaś makijaż poprawić? - zaśmiał się Leon. Walnęłam go w głowę. -Au! Za co? - zapytał łapiąc się za bolące miejsce. -Za gówno. - warknęłam. -No już spokojnie. - przytulił mnie Federico. -Teraz co robimy? Mamy jeszcze godzinę do rozpoczęcia zajęć. - zapytał Diego. -Czemu godzinę? Jest już 9. - pytam. -Bo przesunęli nam zajęcia. - odpowiada Feder. -Aha. Może pójdziemy na śniadanie? Bo nic nie jadłam. - zapięłam pasy. -Tak! - krzyknął Leon. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. -Ej, a serio. Czemu tak długo ci zajęło zaniesienie torby? - zapytał Leon łapiąc się za głowę, w razie jakbym chciała go uderzyć. -Bo nie mogłam znaleźć zeszytu i z Larą chwileczkę gadałam. - odpowiadam. -Aha. - odpowiada. 
Dojechaliśmy do Resto. Wysiedliśmy i skierowaliśmy się do środka. Znaleźliśmy wolny stolik. -Ej, jak myślicie kto wygra? - zapytał Leon. -Wszyscy byli dobrzy. - odpowiadam. -Ale i tak, ja i Federico wyszliśmy najlepiej. - przytulam się do Włocha i uśmiecham się. On również. -Dokładnie. - całuje mnie. -Fu, możecie nie tak publicznie? - zapytał Leon. -A, jak ty całujesz Violettę to myślisz, że to lepiej wygląda? - zapytałam z irytacją. -No raczej. Ja całuję, jak jakiś Bóg. - zaczęliśmy się wszyscy śmiać. -Proszę cię. - powiedziałam przez łzy od śmiechu. -Hej. Z czego "ha"? - zapytała Violetta podchodząc do Leona i całując go. Ten od razu się do niej przylepił, żeby pokazać, że mówił prawdę. -A z Leona. - odpowiadam śmiejąc się. -A czemu? Co znowu zrobił? - uśmiechnęła się Viola. -Powiedział, że całuje, jak jakiś Bóg. - powiedział Diego. -No bo tak! - ten się odwrócił do nas plecami i się "obraził". -Oj tak, tak. - przytuliła go brunetka, śmiejąc się. -Już, przestań się fochać. - mówi. -Okej. - odwraca się. -Hejka! - przywitała się z nami Frania. -Hej. - odpowiadamy równocześnie. -Jemy coś? Czy będziemy tu tak siedzieć? - zapytał Fede. -Jemy. Co bierzecie? To ja pójdę. - pytam. -Ja biorę Bruschette. - mówię. -Ja też. - odpowiadają Włosi. -Ja z Violettą bierzemy naleśniki. - mówi Leon. -A ja cappuccino. - powiedział Diego. -Okej. - wstaję i idę w stronę lady. -Dzień dobry. Ja poproszę 3 razy Bruschette, 2 talerze z dwoma naleśnikami i cappuccino. - mówię. -Dzień dobry. Zaraz przyniosę, a który stolik? - pyta pani. -Yyy, stolik numer 8. - odpowiadam. -Dobrze, za chwileczkę przyniosę. - kiwam głową, że rozumiem i wracam na miejsce. -Zaraz będzie. - mówię. Po kilku minutach nasze zamówienie dotarło. Zjedliśmy ze smakiem i wyszliśmy. Kminiliśmy trochę, jak to zrobić, żeby wszyscy pojechali samochodem. Bo w aucie jest tylko 5 miejsc, a nas jest 6. W końcu postanowiliśmy, że ja z Federico pójdziemy na pieszo, bo to niedaleko. 

*Tydzień później*
Violetta

Wstałam o 7:20. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej potrzebne ciuchy. Z komody wyciągnęłam różową bieliznę. Poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy, po umyciu się owinęłam się w ręcznik. Wysuszyłam włosy. Ubrałam się w bieliznę, a później w wcześniej przygotowane ubrania (klik) i uczesałam się w kitkę. Zjadłam śniadanie. I wyszłam. Dzisiaj zajęcia
zaczynają się o 8:30, więc mam jeszcze pół godziny. Akurat zdążę dojść. Szłam sobie spacerkiem. Dzisiaj mają ogłosić wyniki konkursu. Jestem trochę podekscytowana. Przechodziłam właśnie koło domu Ludmiły, kiedy ta wychodziła. Więc przywitałam się z nią -Hejka. - pomachałam jej. -Hej. - pocałowałam ją w policzek. -Ślicznie wyglądasz. - powiedziałam. Nie kłamałam, była ubrana w różową sukienkę przed kolana (klik). -Dziękuję, ty też. - odpowiedziała. -Idziemy? - zapytałam. -Tak, może zajdziemy jeszcze po Fran? - pokiwałam głową na tak. Poszłyśmy do domu Włoszki. Zapukałyśmy i otworzyła nam sama Frania. -Hejka. Idziesz? - zapytałam. -Tak, już. - odpowiedziała. Wzięła torebkę i wyszła. Ona również była ubrana bardzo ładnie. Niby normalnie, ale ładnie (klik). W końcu doszłyśmy do Studio. Weszłyśmy do auli, w której siedzieli już chłopacy. -No cześć. - powiedziałyśmy. -Cześć. - odpowiedzieli. -Cześć dzieciaki! - powiedziała Angie. -Chcecie znać wyniki? - zapytała jakby to nie było oczywiste. -Taak! - krzyknęli wszyscy. -Dobrze, poproszę wszystkie pary, aby wyszły na scenę. - powiedziała. Cała nasza grupka weszła na podwyższenie. -Dobrze, więc pierwszą parą, która wygrała są... FEDERICO I LUDMIŁA! - ostatnie trzy wyrazy powiedziała najgłośniej. 

Ludmiła

Gdy usłyszałam nasze imiona łzy zaczęły zbierać mi się w kąciku oka. Pisnęłam ze szczęścia. Przytuliłam Federico i staliśmy tak bardzo długo. -Gratuluję. - powiedziała Angie. -Drugą parą, która wygrała są... DIEGO I FRANCESCA! - krzyknęła ich imiona. Fran zareagowała tak samo, jak ja. -I trzecią parą, która wygrała są... LEON I VIOLETTA! - znowu krzyknęła. Ucieszona Violetta, aż wskoczyła Leonowi na ręce. -Gratuluję. - uśmiechnęła się do nas. -Jutro o 7 zbiórką tutaj pod szkołą. - powiedziała. -Ludmiła gratuluję. - rzuciła mi się na szyję Natalia. -Dziękuję. Ty też pięknie zaśpiewałaś. - powiedziałam. -Wiem. - uśmiechnęła się. -Ale cieszę się, że to ty wraz z Federico zajęliście pierwsze miejsce. - przytuliła mnie. 
Zajęcia skończyłam o 13:30. Podeszłam do szafki, aby schować strój do tańca po dzisiejszej próbie. Teraz, jak nie było Gregorio przyszła jakaś nowa nauczycielka, więc mieliśmy lekcje. -Hej misiu. - przytulił mnie od tyłu Federico i pocałował w szyję. -Hej. - powiedziałam. -Chcesz mieć ze mną pokój? - zamruczał mi do ucha. -Yhym. - odpowiedziałam. -To dobrze. - odwrócił mnie i pocałował. -Idziemy? Bo muszę się jeszcze spakować. - zapytałam. -Tak, chodźmy. - złapał mnie za rękę. Wyszliśmy ze Studio. 

*Dzień wyjazdu*

Musiałam wstać o 5. Tak o PIĄTEJ! Szybko poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic i umyłam włosy. Założyłam białą koronkową bieliznę i wczoraj przyszykowane ciuchy (klik), a włosy uczesałam w wysoką kitkę. Ostatnio lubię się tak czesać. Zrobiłam lekki makijaż, oczywiście nie pomijając mojej kochanej krwistoczerwonej szminki. Zeszłam na śniadanie. Które zrobiła mi mama. -Cześć. - pocałowałam ją w polik. -No hej. Jak się czujesz? - zapytała. -Świetnie! - powiedziałam uśmiechnięta. -To dobrze, proszę tutaj śniadanie, które jadłaś zawsze w Rzymie. - powiedziała podając mi talerz z Bruschette. -Dziękuję. - odpowiadam. Zjadam ze smakiem popijając to herbatą. -To jadę. - powiedziałam przytulając się do mamy. -Nigdzie jeszcze nie jedziesz! - krzyknęła zaspanym głosem Lara. -Haha, zapomniałam. - podeszłam do niej i przytuliłam ją. -No teraz możesz jechać. - powiedziała z uśmiechem. -Jeszcze ja! - krzyknął tata. -Uważaj na siebie. - pocałował mnie w czoło. -Będę. - przytuliłam się do niego. Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. -Ja otworzę. - powiedziała mama. Do salonu wszedł Federico z moją mamą. -Muszę już iść. - powiedziałam "odklejając" się do taty. -Dobrze. - powiedział. Podeszłam do Federico i przytuliłam się do niego. -Uważaj na siebie. - powiedziała jeszcze mama. -Pilnuj ją tam Federico. - uśmiechnął się do niego tata. -Będę, nie musicie państwo o to prosić. - odpowiedział i przytulił mnie bardziej. -Dobra lećcie. - powiedziała Lara. -To paa. - powiedziałam. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu Diego. -Jak my się mamy tu zmieścić? - zapytałam. -Usiądziesz mi na kolana. - powiedział Włoch. -Ok. - usiadłam mu na kolana i przytuliłam się do niego. Diego schował mi walizki do bagażnika, w którym o dziwo było jeszcze miejsce. - Hejka. - powiedziałam, jak siedzieliśmy już w samochodzie. -Cześć. - odpowiedzieli mi. Dojechaliśmy do Studio. Diego zostawił samochód na parkingu. -Wszyscy są? - zapytała Angie, gdy byliśmy już w budynku. -Tak. - odpowiedzieliśmy. -Dobrze, więc możecie wchodzić już do busa. Wasze walizki są już w bagażniku. - odpowiedziała. Weszliśmy do busa i zajęliśmy miejsca. Ja siedziałam z Federico, za nami siedzieli Diego i Francesca, a przed nami Violetta i Leon. Siedziałam od strony okna, tak samo, jak dziewczyny. Federico założył na uszy słuchawki i nie mogłam z nim sobie porozmawiać. Więc też włożyłam słuchawki i słuchałam muzyki. Oparłam głowę o ramię Włocha i usnęłam. 
-Halo, księżniczko. - powiedział ciepły głos. -Hmm? - zapytałam ziewając. -Wstawaj, jesteśmy na lotnisku. - powiedział. Wzięliśmy swoje bagaże i udaliśmy się na odprawę. Po kilku godzinach siedzieliśmy w samolocie. Ja znowu z Federico, który znowu założył słuchawki i nie mogłam z nim porozmawiać. Oparłam znowu głowę o jego ramię i znowu usnęłam. 
-Wstawaj piękna. - powiedział mój chłopak. -Już jesteśmy? - zapytałam przecierając oczy. -Jeszcze nie, ale za chwilę lądujemy. - odpowiedział. Zapięłam pasy i czekałam, aż wylądujemy. Po kilkudziesięciu minutach byliśmy już w Barcelonie. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 22. Było już całkiem ciemno. -Pojedziemy teraz do hotelu. - powiedziała Angie. -A czy może mieć chłopak pokój z dziewczyną? - zapytał Federico. Wszyscy się na niego spojrzeliśmy. -Tak. - odpowiedziała. -Będziemy mieli cudowne noce. - powiedział mi do ucha tym swoim uwodzicielskim tonem. -Hahaha. Ty zboczeńcu. - zaczęłam się śmiać. Wszyscy się na mnie spojrzeli. A ja dopiero po tym, jak to powiedziałam, skapłam się co powiedziałam. I zaczęliśmy się wszyscy śmiać. W dobrych humorach doszliśmy do hotelu. Po otrzymaniu kluczyków skierowaliśmy się do swoich pokoi. -No to się teraz zabawimy. - powiedział Fede łapiąc mnie w talii i przyciągając do siebie. Zaczął mnie namiętnie całować. Oddawałam każdy pocałunek. -Mogę? - zapytał wskazując na moją koszulę. -Oczywiście. - uśmiechnęłam się. -Czyli, że robimy to? - zapytał zabawnie poruszając brwiami. -Yhym. - pocałowałam go. Zdjął mi koszulę i spodnie. To samo zrobił z sobą. Całowaliśmy się namiętnie. -Tylko pamiętaj, musimy być cicho, bo obok nas mają pokój Diego i Francesca, a po drugiej stronie Leon i Violetta. - zaśmiałam się. -Będę bardziej delikatniejszy. - zamruczał mi do ucha. Zachichotałam. Zaczął muskać moje usta, zjechał naszyję, a po chwili na brzuch. Rękami błądził po moim ciele, było mi tak przyjemnie. Całowaliśmy się jeszcze chwilę, kiedy do pokoju weszła...

_________________________
I co? :D
Mam nadzieję, że się podoba :)
Jest mega długi ^^ 
Pisałam go dwa dni xd
Dobra trzy, ale ćssss xD
Spojlery 20 rozdziału:
-Kto wszedł do pokoju?
-Jak będzie wyglądał pierwszy dzień w Barcelonie?
-Co słychać u postaci, którzy zostali w BA?
*El Palomar - jedna z ulic w BA 
Ej, teraz tak odbiegając od tematu rozdziału.
Czy wy też, jak słuchacie Ser Mejor, to chce wam się płakać? 
Mi tak :D
Ta piosenka przypomina mi tak bardzo 1 sezon :'> 
I gdy ją słucham, to po prostu nie mogę uwierzyć, że to już będzie koniec fioletowego serialu :'( 
Został tylko tydzień i koniec. 
Tak po prostu koniec. 
Ma być jeszcze dodatkowy odcinek.
Oglądałam go po hiszpańsku i będzie w nim beso Fedemiły :3
Ale co z tego, jak ten odcinek nie będzie miał nawet pół godziny :/
Tylko około 16 minut .-. 
Mogli się bardziej postarać. 
No i to tyle co ja myślę na temat tego "specjalnego" odcinka. 
To do następnego rozdziału :* 
Te Quiero Mucho
Całuję Ola :*

11 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Witam, witam i o zdrowie pytam! :D Przybiegłam sobie do Ciebie xD tak bo ja biegam po internecie xd ♡ DZIĘKUJĘ! ♡GRACIAS! ♡ DANKE! ♡ GRAZIE! ♡ THANK YOU! ♡ СПАСИБО ♡ شكرا ♡ ДЗЯКУЙ ♡ HVALA ♡ NGIYABONGA ♡ KÖSZÖNÖM ♡ PALDIES ♡!!!!!! To wszystko znaczy dziękuję po jakiś tam językach xD Naprawdę Dziękuję za dedykacje takiego Cuda! Rozdział jest Wspaniały!!!!! ♥♥♥ Awwww; Fedemilka!!!! Kto śmiał im przeszkodzić??!?!?! Ale i tak było Bosko ^^^^^^ przepraszam, że krótko :( Zapraszam na 8 ;*** Kocham Cię Myszko ♡♡♡

      Usuń
    2. Witam, witam :D
      Te "dziękuję" w innych językach jest śmieszne :D
      Nie ma za co mycha :*
      Dziękuję :*
      I lecę czytać do ciebie :>
      Ja bardziej Kocham <3 ♥♥

      Usuń
  2. Hejoo :)
    Rozdział fantastyczny ♥
    Bardzo podoba mi się twoje opowiadanie.
    Oczarowałaś mnie również swoim stylem pisania :* Masz talent !!
    Z niecierpliwością czekam na next.
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejo :)
      Dziękuję :*
      I cieszę się, że się podoba :)
      Również pozdrawiam <3

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Cześć i czołem! Kluski z rosołem!
      Przepraszam że tak późno ale dopiero teraz po ''obiadku'' xD mogę wejść na bloga....

      No więc na początek BARDZOOOOOOOOOOO chciałabym ci podziękować za dedykację! ale serio!!?!?!? Dedykacja dla mnie?!!?!? Śle[a jestem czy co??!
      NIEEEEEEEEE Tam pisze Mechi Lambre!
      a Mechi Lambre to ja !!!!!!!!!

      Jeszcze raz ogromnie ci dziękuję!
      Dzięki
      Gracias
      Grazie
      Merci
      Danke
      Thanks

      To ja dziękuję że mogę Cię czytać, komentować i obserwować <3 nie wiem co bym zrobiła bez twojego bloga bo jest cudowniastoboski!!!!

      A cóż ... rozdział jest beznadziejny.. taka prawda!
      BEZNADZIEJNIE PIĘKNY!!!
      Nastraszyłam???
      No mam nadzieję ;D
      Hueueheuheue

      Dlaczeog ty tak bosko piszesz a ja nie????
      Boże! dlaczego mnie nie obdarzyłeś takim talentem jak Olę?!!?
      gdzie tu sprawiedliwość!!?!?
      No nic.. ubolewam!!!
      Twoje posty, teksty to same ARCYDZIEŁA!!

      Przepraszam że tak krótko... :/

      Jeszcze raz dziekuję!!!!

      Ja kocham Cię bardziej!
      Kocham
      I love you
      Ich liebe dich
      Te quiero
      Ti amo!

      Julka ;3

      Jeszcze raz dziękuję!!! KOCHAAAAAAAAAAAAM <333333333333

      Ps. za wszelkie błędy odpowiada komputer!!!!

      Usuń
    2. Pps. Boże Fedemila! MIAŁA ZROBIĆ TOOO> KTO WSZEDŁ TEGO ZAMORDUJE PRZERYWAJC IM W TAKIEJ CUDOWNEJ CHWILI!!!!
      KC <3

      Usuń
    3. Dziękuję <3
      I na serio mnie nastraszyłaś :D
      W ogóle pierwszy raz ktoś napisał moje imię w komentarzu :D
      I MISIA! Ty piszesz cudownie!
      Nawet nie waż się mówić/pisać inaczej!
      I nie musisz mi dziękować za dedykację <3
      I tak miała zrobić TO :D
      Ale zła Ola, nie pozwoliła im na to?
      Okaże się w następnym rozdziale :D
      Te Quiero Mucho <3
      Ti Amo <3
      I Love You <3
      Ola :** <3 <3

      Usuń

CZYTASZ+KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ