WULGARYZMY!
Rozdział: ___________________
*Przed ostatni dzień w Hiszpanii*
Federico
-Federico wstawaj! - usłyszałem. Otworzyłem oczy i zobaczyłem moją dziewczynę siedząco na mnie okrakiem. -Która jest? - dziewczyna spojrzała na rękę, na której miała biały zegarek. -7:52 - odpowiedziała. -Nie wstaję. - mruknąłem. -Federico! - krzyknęła. -Miśka, jest za wcześnie. - powiedziałem. -Mam to w dupie, zaraz mamy próbę do koncertu. - odpowiedziała schodząc ze mnie. -No i co? - zapytałem obracając się twarzą do poduszki. -Federico nie wkurwiaj mnie bardziej. - odpowiedziała. -Jak to bardziej? - zapytałem momentalnie odwracając się do niej. -Violetta od 5 rano pisze do mnie, że jest w ciąży. - odpowiedziała. -Co?! - krzyknąłem. -Przecież German najpierw zabije Leona, a później siebie. - zaśmiałem się. -No właśnie wiem. - również się zaśmiała. -A oni się z tego cieszą? - zapytałem wstając z łóżka. -Tak. - powiedziała. -Idę się ubrać. - pocałowałem ją w policzek. -Okej. - odpowiedziała. Widziałem, że coś ją trapiło, ale na razie nie będę pytać co to. Sama po pewnym czasie mi powie. Wszedłem pod prysznic i odkręciłem wodę. Kropelki zimnej wody muskały moje ciało. Po umyciu, wyszedłem i owinąłem się ręcznikiem. Podszedłem do lustra i chwyciłem mój żel do włosów, szybko nastawiłem grzywkę i już chciałem zakładać bluzkę, ale przypomniało mi się, że zapomniałem wziąć ciuchów. Wyszedłem z łazienki w samym ręczniku. -Fede! - krzyknęła Ludmiła. -Co? - zapytałem. -Możesz się ubrać? zapytała. -Od kiedy ci przeszkadza to, że jestem półnagi? Hmmm? - powiedziałem, a ta się zarumieniła. -Od kiedy w pokoju przebywają Fran i Viola. - powiedziała. Teraz dopiero zauważyłem, że w pokoju siedzą Violetta i Francesca. -Nie zauważyłem was. - powiedziałem. Te nagle pisnęły. -Co? - zapytałem, nie wiedząc o co im chodzi. -Fede, może założysz ręcznik? - zapytała Ludmiła, która jako jedyna nie miała zakrytych oczu. -Boże! - krzyknąłem. Szybko podniosłem czerwony materiał i ponownie obwinąłem go wokół swojej talii. -Już. - powiedziałem, te odkryły oczy. Wziąłem ciuchy i wróciłem do łazienki. Ubrałem czarne bokserki, białą bluzkę w poziomo-żółte pasy z małą kieszonką, z poziomo-szarymi paskami, oraz granatowe rurki. Gdy już się ogarnąłem wyszedłem z łazienki, w pokoju była sama Ludmiła, która czytała książkę. -Co czytasz? - zapytałem, kładąc się obok niej na łóżku (pokój). -Gra cieni. - odpowiedziała. -Ej skąd ją masz? Ja mam taką samą. - powiedziałem. -Z twojej torby. - odpowiedziała uśmiechając się. -Oj Luśka, Luśka. - przybliżyłem się do niej. -Nie, najpierw idziemy na śniadanie, a później na próbę. - odpowiedziała, odpychając mnie. -Okej. - powiedziałem. -Ej, nie lubię cie. - powiedziała, tak nagle. -Co? Czemu? - zapytałem. -Nie powiedziałeś, jak dzisiaj wyglądam. - zrobiła smutną minkę. -Oj, przepraszam. - pocałowałem ją w policzek. -Wyglądasz zjawiskowo. (klik) - musnąłem jej usta. -Dziękuję. - od razu jej się humor poprawił. -Chodź. - pociągnęła mnie za rękę i wyszliśmy.
Po zjedzonym śniadaniu wróciliśmy do pokoju, aby umyć zęby i wziąć to co nam jest najpotrzebniejsze. Ponieważ jedziemy do miejsca, w którym ma odbyć się koncert.
Moja stylistka od kilku godzin kłóci się ze mną o to, że ona ma mi nastawić grzywkę. -No daj te włosy! - krzyknęła już mocno zirytowana. -Nie, moje włosy to świętość i nikt, oprócz mnie nie może ich dotykać, no i oprócz mojej dziewczyny. - powiedziałem. -To niech ona ci je postawi. - powiedziała zrezygnowana. Usiadłem na krzesełku i nastawiałem na żel moje włosy. -Hej, dlaczego tu tak było głośno? - zapytała, wchodząc blondynka. -Bo kłóciłem się z moją stylistką, że ona nie może dotykać moich włosów. - powiedziałem, a ta zaczęła się śmiać. -Nie śmiej się! - zrobiłem naburmuszoną minę. -Oj no już dobrze. - powiedziała do mnie, jak do dziecka. Przytuliła mnie. Gdy skończyłem układać grzyweczkę, podszedłem do Luśki. -Ślicznie wyglądasz. - mruknąłem jej do ucha. -Dziękuję. Ty też. - pocałowała mnie w policzek. -Szybki numerek? - zapytałem. -Nie wiem. - odpowiedziała. -No proszę, mały Federico nie wytrzyma. - mruknąłem do jej ucha, całując je, a potem zagryzając lekko jego płatek. -Trudno. - również mruknęła mi do ucha. -Nie będę się prosił. - powiedziałem po czym zacząłem ją brutalnie całować i popchałem na ścianę. -Fe-de-ri-co. - mówiła pomiędzy pocałunkami. -Ej... - usłyszeliśmy. -Nie przerywaj im. - szepnęła Violetta. Oderwaliśmy się od siebie. -Hmm? - zapytała blondyna. -Zaraz koncert. - powiedziała Francesca. -Już idziemy. - powiedziałem łapiąc chudą rączkę mojej misi.
*Po koncercie*
Ludmiła
-Dzieciaki! Świetnie wam to wyszło! - krzyczeli nauczyciele. -Idźcie się przebrać i wracamy do hotelu, abyście mogli się spakować, bo jutro do domu. - powiedział Pablo. -Już idziemy. - odpowiedzieliśmy i skierowaliśmy się do swoich garderób (dobrze? xd), dziewczyny miały swoją i chłopaki swoją. Szybko się przebrałyśmy i poszłyśmy na korytarz, na którym czekali już chłopcy i nauczyciele. -Dobrze, wszyscy są z naszej grupy? - zapytał Antonio. -Taak. - odpowiedzieliśmy. Podeszłam do Federa i przytuliłam się do niego. -To idziemy. - powiedziała Angie. Weszliśmy do autobusu, który stał przed budynkiem i ruszyliśmy w stronę hotelu. Po około 20 minutach byliśmy już pod hotelem. Niestety musieliśmy wejść tylnym wejściem, bo przed głównym stali nasi fani.
Zaczęłam się już pakować, zostawiłam tylko ciuchy, które jutro zakładam i kosmetyczkę.
Zajęło mi to może z pół godziny, Federico gdzieś poszedł z chłopakami. Więc ja postanowiłam, że pójdę do Francesci. Wzięłam jeszcze tylko telefon, jakby mama do mnie chciała zadzwonić czy coś.
Wyszłam i zamknęłam pokój na klucz, skierowałam się w stronę drzwi, które prowadzą do pokoju Włoszki, zapukałam i weszłam, kiedy usłyszałam "proszę". -Hejka. - przywitałam się. -Hej. - uśmiechnęła się. -Ty się jeszcze pakujesz? - zapytałam patrząc na biegającą po pokoju Francescę. -Ta. Pomożesz mi, bo nie mogę znaleźć crop topu w kwiatki, co ostatnio sobie kupiłam? - zapytała. -Pewnie. - odpowiedziałam i zabrałam się za szukanie. -Fran? - zapytałam. -Hmmm? - odwróciła się w moją stronę. -Wiem gdzie ona jest. - powiedziałam. -Gdzie? - spytała. -W twojej torbie. - odpowiedziałam. -Patrz. - powiedziałam wyciągając szukaną rzecz z jej torby. -Boże, zapomniałam, że już ją schowałam. - walnęła się otwartą dłonią w czoło. Zaczęłam się śmiać, a ona razem ze mną. -Co tu tak wesoło? - zapytał Diego, wchodzą z chłopakami. -Nie ważne. - odpowiedziała Włoszka nadal się śmiejąc. -Dobra nie wnikam. - również zaczął się śmiać. Teraz to wszyscy się śmieją. -Leon! - usłyszeliśmy krzyk Violetty. -Co? - zapytał. -Gdzie ty jesteś, jak cie potrzebuje?! - zaczęła się wydzierać. -Byłem z chłopakami i graliśmy w siatę. - odpowiedział. -Oj kochanie, wiesz jak cię kocham. - powiedziała tak nagle. -A teraz przepraszam, ale muszę już iść. - odpowiedziała i w podskokach wyszła z pokoju. -To pewnie te huśtawki nastroju, przez ciążę. - powiedziała Fran. -Jak ona tak ma się zachowywać to ja nie wytrzymam. - zaśmiał się. -Nie wiadomo czy ty w ogóle przeżyjesz, jak German się dowie o tym, że jego córeczka jest w ciąży. - zaśmiał się Fede, a wszyscy mu wtórowali. -Ha ha ha, bardzo śmieszne. - powiedział. -Dobra, pomóżcie mi się pakować. - powiedziała Fran, próbując zapiąć walizkę. -Już ci pomagam kochanie. - odpowiedział Diego. -Federico, a ty się spakowałeś? - zapytałam. -Nie. - odpowiedział. -To może idź się spakuj. - powiedziałam. -Później. - wzruszył ramionami. -Chodź pójdę z tobą. - podałam mu rękę. -Ok. - chwycił ją. -To ja też pójdę, pomóc Violi. - powiedział Leon. -Oki, to do zobaczenia później. - powiedziała Frania. -Paa. - odpowiedzieliśmy i wyszliśmy z pokoju Włoszki i Hiszpana.
Natalia
Wstałam o 7:37, powoli wygramoliłam się spod kołdry. Dzisiaj przylatuje Ludmiła! Pomyślałam. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam potrzebne ciuchy i bieliznę. Skierowałam się do łazienki, rozebrałam i założyłam białą bieliznę, oraz naszykowane wcześniej ciuchy (klik). Rozczesałam włosy i postanowiłam, że je wyprostuję. Gdy były już proste zostawiłam je rozpuszczone. Zrobiłam lekki makijaż (klik). Chwyciłam za telefon i wsadziłam go do kieszeni w spodniach. Wyszłam z łazienki i poszłam do kuchni. Chwyciłam jabłko, założyłam buty, oraz kurtkę i szalik i wyszłam. Zjadłam jabłko, a ogryzek wyrzuciłam do kosza na śmieci, który stał obok ławki. Zauważyłam Camilę. -Cami! - krzyknęłam. -Hejka Naty. - powiedziała, kiedy znalazłam się obok niej. -Hejka, idziemy razem? - zapytałam. -Tak, chodźmy. - odpowiedziała. Po drodze nuciłyśmy jeszcze En Gira.
Gira el mundo, gira
¿Quién lo puede parar?
Un avión cada día
Y viajar y viajar
Giran las estrellas
Ya lo puedo sentir
Rayos y centellas
Todo quieren venir
Oh-oh-oh-oh
Oh-oh-oh-oh
Es la adrenalina del show
Śpiewając doszłyśmy do studia. -Hej chłopaki. - przywitałyśmy się z chłopakami wchodząc do sali tanecznej. -Hej. - odpowiedzieli. -Dzisiaj oni przylatują? - zapytał Maxi. -Tak. - odpowiedziałam przytulając się do niego. -Dzień dobry beztalencia. - przywitał się z nami, jak zawsze miły Gregorio. -Dzień dobry. - mruknęliśmy. -Zaczynamy tańczyć do Supercreativa! - krzyknął i włączył muzykę. -Raz, dwa, trzy. No dawajcie! Co to ma być?! - krzyczał. -Natalia! Skup się! - krzyknął, a mnie przeszły ciarki. -Mieliście tyle czasu, mogliście się nauczyć! - cały czas krzyczał. -Gregorio nie krzycz tak na nich. - upomniał ich Antonio. Antonio? Przecież on jest w Barcelonie. -Hejka! - krzyknęła Ludmi, Fran, Viola, Fede, Diego i Leon wchodząc do środka. Czyli już przyjechali! -Heej! - krzyknęłam i rzuciłam się Ludmile na szyję. -No hejka Naty. - przytuliła mnie. -Jak lot? Jak wycieczka? Fajnie było? - zadawałam jej masę pytać. -Lot przyjemnie, bo cały przespałam. - zaśmiałyśmy się. -Wycieczka fajna, pozwiedzaliśmy dużo. I było bardzo, bardzo fajnie. - powiedziała patrząc z chytrym uśmieszkiem. Coś musiało się stać i to bardzo dla nich przyjemnego. -Ludmiłaa? Czy ja o czymś nie wiem? - zapytałam. -Cooo? - zapytała cienkim głosikiem. -Czyli coś było! - zaczęłam się cieszyć. -Opowiadaj! - rozkazałam. -Później. - powiedziała. -Dobra, koniec tego gadania! Czas na próbę! - krzyknął Gregorio. -O Ludmiło witaj. - przywitał się z nią, jakoś dziwnie miło. -Hejka. - a ta mu odpowiedziała, jak do przyjaciele. -Wy się znacie? - szepnęłam. -Tak, to jest tata Diego, a ja z Diego przecież znamy się od dziecka. - odpowiedziała. -Aha, dobra chodź tańczyć. - powiedziałam. Ustawiliśmy się i zaczęliśmy tańczyć.
Violetta
Po skończonej próbie poszłam do domu. Wchodząc wpadłam na mamę. -O hej mamo, muszę ci coś powiedzieć. - powiedziałam, oddychając głęboko. -Co jest? - zapytała z uśmiechem na twarzy. -Bo jest sprawa. - odpowiedziałam. -Jaka? - zapytała nadal się uśmiechając. -Chyba jestem w ciąży. - powiedziałam, a jej momentalnie uśmiech zszedł z twarzy, pokazała tylko palcem, abym odwróciła się do tyłu, też tak zrobiłam. Gdy się odwróciłam zobaczyłam wściekłego ojca. Oj coś czuję, że nie będzie za przyjemnie, a zwłaszcza dla Leona.
__________________________________________
Mam nadzieję, że rozdział się podoba :)
Siedziałam nad nim chyba 3 dni.
Spojlery 24 rozdziału:
-Czy Violetta jest w ciąży?
-Będzie trochę czasu z Ludmiłą i jej rodziną.
-Kłótnia Leonetty.
Do następnego rozdziału :*
Te Quiero Mucho ♡♡
Całuję Ola :*
♡ Cudowny ♡
Misiu! ♡Masz dalej prowadzić bloga! Musisz! Proszę Cię ♥ Kochanie wrócę dzisiaj lub jutro :) teraz jest 5:35 a mam wycieczkę od 6 więc nie będzie mnie cały dzień ^^ Kocham Cię ♡♥♡
OdpowiedzUsuńDobrze :3
UsuńCzekam :*
Joł <3
UsuńRozdział jest:
Cudny
Wspaniały
Piękny
Idealny
Fantastyczny
Fenomenalny
A teraz lecę do następnego ;*** Kocham Cię Miśka ♡
Dziękuję :***
UsuńKocham <3333
Wrócę miśka tygryśka!
OdpowiedzUsuńCzekam :*
UsuńZajebiste *-*. Pisz dalej ^^. Czekam :*.
OdpowiedzUsuńDzięki :D
UsuńBędę :)
Dziękuję za komentarz :**
Zajebiste *-*. Pisz dalej ^^. Czekam :*.
OdpowiedzUsuńZajebiste *-*. Pisz dalej ^^. Czekam :*.
OdpowiedzUsuńHej niedawno znalazal twoj blog i musze przyznac ze jest swietny *-*.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdzial Pozdrawiam i zyce weny ;)
Hej :)
UsuńCieszę się, że się podoba :*
Również pozdrawiam
i dziękuję :))