"Z każdego upadku zawsze możesz się podnieść,
by znaleźć w końcu swoją drogę"
Ludmiła
-Jesteś w ciąży? - usłyszałam głos mamy. Odwróciliśmy się w jej stronę. Przygryzłam wargę, bo nie wiedziałam co powiedzieć. -Lu, nie powiedziałaś rodzicom? - szepnął mi do ucha Fede. -Nie. - szepnęłam. -A więc? - zapytała mama. -Mamo... - nie dała mi skończyć. -Ludmiła to cudownie! - krzyknęła. Przytuliła mnie mocno. -Serio? - spytałam nie dowierzając, że nie jest na mnie wściekła, że w tym wieku zostanę już matką. -A ty się nie cieszysz? - odsunęła się ode mnie. -Oczywiście, że się cieszę, ale myślałam, że będziesz na mnie wściekła. -odpowiedziałam. -Czemu? - zapytała. -No, bo ja mam dopiero 18 lat i takie tam. - powiedziałam. -Oj skarbie, ale ja nie chce mieć stu lat zanim dorobię się pierwszego wnuka. Cieszę się, że będę miała go tak szybko. - powiedziała. -To dobrze. - ucieszyłam się i przytuliłam się do Federico. -Cieszę się, że wam się układa. - pogłaskała mnie po głowie. -Witam wszystkich. - powiedział tata wchodząc do domu. -Hejka. - powiedziałyśmy z mamą. -Dzień dobry. - a Fede, jak zwykle powiedział oficjalnie. -Co tu takie zebranie? - zapytał ściągając kurtkę. -Będziemy mieli wnuka. - ucieszyła się mama. -Co będziemy mieli?! - podniósł głos. Wtuliłam się bardziej w tors mojego chłopaka. -Wnuka. - powtórzyła mama. -Lara jest w ciąży? - zapytał. -Nie, Ludmiła. - gdy mama powiedziała moje imię, wzrok taty automatycznie przeniósł się na mnie. Bałam się, jak cholera. -Jesteś w ciąży? Z nim? - wskazał Włocha. -Tttak. - odpowiedziałam drżącym głosem. -Jak?! - podniósł głos. Czułam, jak do oczu napływają mi łzy. Fede poczuł, że się boję i jeszcze mocniej mnie przytulił. -Spokojnie, nie krzycz tak. - upomniała go mama. -Jak mam nie krzyczeć? No możesz mi powiedzieć?! - znowu krzyknął. Już tego nie wytrzymałam i zaczęłam płakać. Wiedziałam, że to się tak skończy. -Nie płacz misia. - szepnął Fede. -No i zobacz coś narobił! - krzyknęła już zdenerwowana matka. -Ja? To jej się zachciało bachora! - krzyknął i wyszedł. Płakałam, jak głupia. Wtuliłam się bardziej w Federico. -Już nie płacz córeczko. Może zadzwonię do Lary, żeby przyszła? Ona zawsze, jak płakałaś to poprawiała ci humor. - powiedziała rodzicielka. -Nie, nie trzeba. - powiedziałam ledwo słyszalnie. -Federico idź z nią do pokoju, ja muszę iść robić obiad. - powiedziała. -Dobrze. - odpowiedział. -Chodź. - wziął mnie na ręce. -Przecież dam radę. - zaśmiałam się. -No wiem, ale jesteś tak leciutka, że mógłbym cię nosić cały czas. - odpowiedział. -Tak? To teraz cały czas mnie będziesz nosić, a licz się jeszcze z tym, że przez ciążę pewnie przytyję. - powiedziałam wtulając się w jego tors. -Ho ho ho, żartowałem. - powiedział. -Czyli co ciężka jestem tak?! - krzyknęłam. -Nie, nie, ale nie będę cię cały czas nosić. - powiedział. -Dobra. - odpowiedziałam. Postawił mnie na podłodze, kiedy już doszliśmy. Weszliśmy do pokoju, a ja od razu rzuciłam się na łóżko. -Mam genialny pomysł, jak poprawić ci humor. - powiedział kładąc się koło mnie. -Jaki. - oparłam się na łokciach i spojrzałam na niego. -Pójdziemy na romantyczną kolacje. - odpowiedział. -Randka? - zapytałam. -Tak. - spojrzał na mnie. -Kiedy? - spytałam. -Dzisiaj. - odparł. -Ty się szykuj, a ja załatwię rezerwacje. - powiedział. -Okej. - pobiegłam szybko do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki. -Heeeej. - powiedział Fede, kiedy zobaczył mnie w samym ręczniku. -Przestań, na którą mamy i gdzie? - zapytałam wyciągając bieliznę i sukienkę. -Na 19, a gdzie to nie powiem. - mruknął. -Idę do siebie się ogarnąć. - powiedział. Podszedł do mnie i pocałował w policzek. -Masz 3 godziny, mam nadzieję, że się wyrobisz. - powiedział. -Przyjadę po ciebie. - powiedział na odchodnym. Podreptałam do łazienki i zaczęłam się szykować.
Diego
Nie powiedziałem Francesce, że idę do Verdasa. W końcu to mój kumpel, a oni się tak nagle od niego odwrócili. Nie rozumiem też Ludmiły, niby najlepsza przyjaciółka, która zna go od dziecka, nagle się odwraca od niego, bo dziewczyna, którą zna z 2 miesiące, płacze. No ludzie. Zapukałem do drzwi. -Co chcesz Diego? - pyta. -Chciałem pogadać. Spoko nie będę cie opierdalać, bo trochę ci się nie dziwię. - odpowiedziałem. Otworzył szerzej drzwi i wpuścił mnie do środka. Usiadłem na sofie i czekałem, aż przyjaciel do mnie dołączy. Podał mi szklankę coli i usiadł obok mnie. -To o czym chciałeś pogadać? - zapytał. -O zachowaniu Violetty i Ludmiły. - odpowiedziałem. -Rozumiem cię czemu zerwałeś z Violettą, bo pewnie jesteś trochę poddenerwowany. W takim wieku ojcem i to jeszcze nie planowanie. - powiedziałem. -No bo boję się. Nigdy nie zajmowałem się dziećmi. - odpowiedział. -Rozumiem cie, sam nie wiem co bym zrobił, gdyby się dowiedział, że Francesca jest w ciąży. Chyba bym się załamał. - powiedziałem. -A zachowanie Ludmiły, anie trochę nie jest podobne do tego, które miała wcześniej w Hiszpanii. Teraz zachowuje się tak, jakby Violetta owinęła ją wokół palca. Nawet nie wie co czujesz, bo Fede jest za dzieckiem. - dopowiedziałem. -Masz rację, ale co będę gadać. Bo zaraz Violusia powie, że chce wszystkich zwrócić przeciwko niej. Aż czasami naprawdę żałuję, że zgodziłem się na ten związek. - wzdycha. -Oglądamy mecz? - pytam, żeby już o tym nie gadać. -Spoko. - odpowiada, włącza telewizor i oglądamy lecący właśnie mecz.
Federico
Właśnie się uszykowałem. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem najpierw pod kwiaciarnie, kupiłem Lusi duży bukiet, czerwonych róż. Gdy już miałem kwiatki podjechałem pod dom mojej pięknej.
Wysiadłem z auta i skierowałem się pod drzwi, zapukałem, poprawiłem muszkę (klik) i grzywkę. -Hej. - ukazała mi się moja dziewczyna. Była tak cudownie ubrana (klik). -Halo? Fede, gadam do ciebie od jakich 5 minut, a ty mnie nie słuchasz. - mówi smutna. -Nie, nie, słucham cię. - mówię szybko. -Tak? To o czym mówiłam? - pyta uśmiechając się. -No o.. dobra nie wiem. - poddaję się, a ta się zwycięsko uśmiecha. -Mówiłam o tym, gdzie idziemy, ładny samochód i, że ładnie jesteś ubrany. - mówi. -Dobra, teraz gadaj o czym tak myślisz? - pyta. -O tobie. Przepięknie wyglądasz, nawet nie wiem co mam jeszcze powiedzieć. Wyglądasz naprawdę zjawiskowo. - mówię. Ta się lekko rumieni i dostaję buziaka w usta, oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie pogłębił pocałunku. W końcu się odrywamy, aby złapać oddech. -Dobra, jedźmy już, bo zaraz się spóźnimy. - powiedziała. -Dobra, chodź. - podaje jej rękę, otwieram drzwi od strony pasażera, a sam zajmuje miejsce kierowcy. W szybkim tempie dojeżdżamy do restauracji. Otwieram drzwi Ludmile i podaję jej rękę, żeby pomóc jej wyjść. Gdy już to zrobiła łapie ją za rękę i kieruję się do środka, ta jednak stoi w miejscu, jak zastygła. -Przecież to jest... - przerwałem jej. -Tak to jest restauracja "Amor", najlepsza w Buenos Aires i w Argentynie. - odpowiadam za nią. -Dziękuję. - ta rzuca mi się na szyję. Przytulam ją mocno, szepcząc jej do ucha "kocham cię". -Jesteś najlepszym chłopakiem na ziemi. - mówi, po chwili mnie całuję. Jak tak ma być, to będę ją częściej zabierał do tej restauracji. -Dziękuję, a teraz chodź. - chwytam jej rękę i kierujemy się do środka.
Kelner prowadzi nas do stolika. Odsuwam Ludmile krzesło i siadam na przeciwko. Patrze w jej bursztynowe oczka, które są, jak dwa małe diamenciki. -Kocham cię Lusia. - mówię. -Ja ciebie też Fede. - łapie mnie za rękę, którą trzymałem na stole. -Ludmiła, ja wiem, że to jest szalone. -mówię tak nagle, ona się na mnie patrzy, jak na idiotę. Klękam przed nią i wyjmuję z kieszeni czerwone pudełeczko. -Wiem, że jesteśmy jeszcze bardzo młodzi i tak dalej, ale ja wiem, że kocham tylko ciebie. I chciałbym spędzić resztę życia przy twoim boku. - otwieram pudełeczko, w środku znajduję się pierścionek z diamentem. Widzę w jej oczach łzy, ale nie są to łzy bólu, tylko szczęścia.
♡♥♡♥♡♥♡♥♡
I co nie spodziewaliście się tego :D
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba :)
Przepraszam, że taki krótki, ale piszę też już nowe
opowiadanie, aby w wakacje nie marnować czasu,
bo jak będę miała już napisane chociaż z 5 rozdziałów,
to później tylko dodać :))
Spojlery 28 rozdziału:
-Czy Luśka przyjmie oświadczyny?
-Czy to już będzie koniec Leonetty?
-Diego kłóci się z Francescą.
Do następnego rozdziału :***
Te Quiero Mucho ♡♥♡♥♡
Całuję Ola :**
Rozdzial cudowny ^o^
OdpowiedzUsuńMama Ludmi wymiata xD
Za to ojcu sie nie dziwie xD
Fede taki slodziak ❤
Nie no czekam na next z niecierpliwoscia ;) Pozdrawiam i zycze weny ;**
Ps. Zapraszam.http://myholidaysdreams.blogspot.com
Dziękuję 💜❤
UsuńPozdrawiam 😉
Cudo *-*
OdpowiedzUsuńKochanie, jak dam rade to wrócę jutro i bardziej się rozpisze! ♡ Teraz po prostu nie dam rady... ktoś komu ufałam, okazał się po prostu... zostawię to bez komentarza -.- Pamiętaj ze cie Kocham ♥♥♥
Dziękuję ❤
UsuńI nie przejmuj się tym kimś :** Po prostu nie zasługiwał na twoją przyjaźń :))
Ja Ciebie też kocham ❤
Ojejej <3
OdpowiedzUsuńZarecznyny!
Boski rozdzial*
Przepraszam ze tak krotko mam zaleglosci!
Kocham <3
Dziękuję :***
UsuńKocham ❤
Hej :^
OdpowiedzUsuńRozdział oczywiście cudo
Fedemiłka szczęśliwa
Matko Leon to idiota naprawdę sie tak zachowuje
Biedna Vils szkoda mi jej
Jejku oddaj tego talentu troche
Piszesz niesamowicie kochana
Pozdrawiam
Maggie
Hej ^^
UsuńDziękuję ❤
Jakiego talentu? Ja nie mam :>
Dziękuję :**
Również pozdrawiam ❤❤
O jeju aż tyle mnie nie było?? Zła ja !
OdpowiedzUsuńAle nadrobiłam ;*
Kochanie cudowny rozdział <3
Normalnie masz talent i mi nie zaprzeczaj, bo się obrażę
i bedzie foch forever!
No <3
A teraz czekam na szybkiego, dwumetrowego nexta haha ;)
Weny!
~RiRi
Nadrabiaj, nadrabiaj :** :D
UsuńDziękuję ❤
No bo nie mam talentu xd
Ty masz :**
Mam nadzieję, że będzie szybki xd
Dziękuję :***