wtorek, 23 czerwca 2015

27 rozdział "Amor"

"Z każdego upadku zawsze możesz się podnieść, 
by znaleźć w końcu swoją drogę"

Ludmiła

 -Jesteś w ciąży? - usłyszałam głos mamy. Odwróciliśmy się w jej stronę. Przygryzłam wargę, bo nie wiedziałam co powiedzieć. -Lu, nie powiedziałaś rodzicom? - szepnął mi do ucha Fede. -Nie. - szepnęłam. -A więc? - zapytała mama. -Mamo... - nie dała mi skończyć. -Ludmiła to cudownie! - krzyknęła. Przytuliła mnie mocno. -Serio? - spytałam nie dowierzając, że nie jest na mnie wściekła, że w tym wieku zostanę już matką. -A ty się nie cieszysz? - odsunęła się ode mnie. -Oczywiście, że się cieszę, ale myślałam, że będziesz na mnie wściekła. -odpowiedziałam. -Czemu? - zapytała. -No, bo ja mam dopiero 18 lat i takie tam. - powiedziałam. -Oj skarbie, ale ja nie chce mieć stu lat zanim dorobię się pierwszego wnuka. Cieszę się, że będę miała go tak szybko. - powiedziała. -To dobrze. - ucieszyłam się i przytuliłam się do Federico. -Cieszę się, że wam się układa. - pogłaskała mnie po głowie. -Witam wszystkich. - powiedział tata wchodząc do domu. -Hejka. - powiedziałyśmy z mamą. -Dzień dobry. - a Fede, jak zwykle powiedział oficjalnie. -Co tu takie zebranie? - zapytał ściągając kurtkę. -Będziemy mieli wnuka. - ucieszyła się mama. -Co będziemy mieli?! - podniósł głos. Wtuliłam się bardziej w tors mojego chłopaka. -Wnuka. - powtórzyła mama. -Lara jest w ciąży? - zapytał. -Nie, Ludmiła. - gdy mama powiedziała moje imię, wzrok taty automatycznie przeniósł się na mnie. Bałam się, jak cholera. -Jesteś w ciąży? Z nim? - wskazał Włocha. -Tttak. - odpowiedziałam drżącym głosem. -Jak?! - podniósł głos. Czułam, jak do oczu napływają mi łzy. Fede poczuł, że się boję i jeszcze mocniej mnie przytulił. -Spokojnie, nie krzycz tak. - upomniała go mama. -Jak mam nie krzyczeć? No możesz mi powiedzieć?! - znowu krzyknął. Już tego nie wytrzymałam i zaczęłam płakać. Wiedziałam, że to się tak skończy. -Nie płacz misia. - szepnął Fede. -No i zobacz coś narobił! - krzyknęła już zdenerwowana matka. -Ja? To jej się zachciało bachora! - krzyknął i wyszedł. Płakałam, jak głupia. Wtuliłam się bardziej w Federico. -Już nie płacz córeczko. Może zadzwonię do Lary, żeby przyszła? Ona zawsze, jak płakałaś to poprawiała ci humor. - powiedziała rodzicielka. -Nie, nie trzeba. - powiedziałam ledwo słyszalnie. -Federico idź z nią do pokoju, ja muszę iść robić obiad. - powiedziała. -Dobrze. - odpowiedział. -Chodź. - wziął mnie na ręce. -Przecież dam radę. - zaśmiałam się. -No wiem, ale jesteś tak leciutka, że mógłbym cię nosić cały czas. - odpowiedział. -Tak? To teraz cały czas mnie będziesz nosić, a licz się jeszcze z tym, że przez ciążę pewnie przytyję. - powiedziałam wtulając się w jego tors. -Ho ho ho, żartowałem. - powiedział. -Czyli co ciężka jestem tak?! - krzyknęłam. -Nie, nie, ale nie będę cię cały czas nosić. - powiedział. -Dobra. - odpowiedziałam. Postawił mnie na podłodze, kiedy już doszliśmy. Weszliśmy do pokoju, a ja od razu rzuciłam się na łóżko. -Mam genialny pomysł, jak poprawić ci humor. - powiedział kładąc się koło mnie. -Jaki. - oparłam się na łokciach i spojrzałam na niego. -Pójdziemy na romantyczną kolacje. - odpowiedział. -Randka? - zapytałam. -Tak. - spojrzał na mnie. -Kiedy? - spytałam. -Dzisiaj. - odparł. -Ty się szykuj, a ja załatwię rezerwacje. - powiedział. -Okej. - pobiegłam szybko do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki. -Heeeej. - powiedział Fede, kiedy zobaczył mnie w samym ręczniku. -Przestań, na którą mamy i gdzie? - zapytałam wyciągając bieliznę i sukienkę. -Na 19, a gdzie to nie powiem. - mruknął. -Idę do siebie się ogarnąć. - powiedział. Podszedł do mnie i pocałował w policzek. -Masz 3 godziny, mam nadzieję, że się wyrobisz. - powiedział. -Przyjadę po ciebie. - powiedział na odchodnym. Podreptałam do łazienki i zaczęłam się szykować.

Diego

Nie powiedziałem Francesce, że idę do Verdasa. W końcu to mój kumpel, a oni się tak nagle od niego odwrócili. Nie rozumiem też Ludmiły, niby najlepsza przyjaciółka, która zna go od dziecka, nagle się odwraca od niego, bo dziewczyna, którą zna z 2 miesiące, płacze. No ludzie. Zapukałem do drzwi. -Co chcesz Diego? - pyta. -Chciałem pogadać. Spoko nie będę cie opierdalać, bo trochę ci się nie dziwię. - odpowiedziałem. Otworzył szerzej drzwi i wpuścił mnie do środka. Usiadłem na sofie i czekałem, aż przyjaciel do mnie dołączy. Podał mi szklankę coli i usiadł obok mnie. -To o czym chciałeś pogadać? - zapytał. -O zachowaniu Violetty i Ludmiły. - odpowiedziałem. -Rozumiem cię czemu zerwałeś z Violettą, bo pewnie jesteś trochę poddenerwowany. W takim wieku ojcem i to jeszcze nie planowanie. - powiedziałem. -No bo boję się. Nigdy nie zajmowałem się dziećmi. - odpowiedział. -Rozumiem cie, sam nie wiem co bym zrobił, gdyby się dowiedział, że Francesca jest w ciąży. Chyba bym się załamał. - powiedziałem. -A zachowanie Ludmiły, anie trochę nie jest podobne do tego, które miała wcześniej w Hiszpanii. Teraz zachowuje się tak, jakby Violetta owinęła ją wokół palca. Nawet nie wie co czujesz, bo Fede jest za dzieckiem. - dopowiedziałem. -Masz rację, ale co będę gadać. Bo zaraz Violusia powie, że chce wszystkich zwrócić przeciwko niej. Aż czasami naprawdę żałuję, że zgodziłem się na ten związek. - wzdycha. -Oglądamy mecz? - pytam, żeby już o tym nie gadać. -Spoko. - odpowiada, włącza telewizor i oglądamy lecący właśnie mecz. 

Federico

Właśnie się uszykowałem. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem najpierw pod kwiaciarnie, kupiłem Lusi duży bukiet, czerwonych róż. Gdy już miałem kwiatki podjechałem pod dom mojej pięknej. 
Wysiadłem z auta i skierowałem się pod drzwi, zapukałem, poprawiłem muszkę (klik) i grzywkę. -Hej. - ukazała mi się moja dziewczyna. Była tak cudownie ubrana (klik). -Halo? Fede, gadam do ciebie od jakich 5 minut, a ty mnie nie słuchasz. - mówi smutna. -Nie, nie, słucham cię. - mówię szybko. -Tak? To o czym mówiłam? - pyta uśmiechając się. -No o.. dobra nie wiem. - poddaję się, a ta się zwycięsko uśmiecha. -Mówiłam o tym, gdzie idziemy, ładny samochód i, że ładnie jesteś ubrany. - mówi. -Dobra, teraz gadaj o czym tak myślisz? - pyta. -O tobie. Przepięknie wyglądasz, nawet nie wiem co mam jeszcze powiedzieć. Wyglądasz naprawdę zjawiskowo. - mówię. Ta się lekko rumieni i dostaję buziaka w usta, oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie pogłębił pocałunku. W końcu się odrywamy, aby złapać oddech. -Dobra, jedźmy już, bo zaraz się spóźnimy. - powiedziała. -Dobra, chodź. - podaje jej rękę, otwieram drzwi od strony pasażera, a sam zajmuje miejsce kierowcy. W szybkim tempie dojeżdżamy do restauracji. Otwieram drzwi Ludmile i podaję jej rękę, żeby pomóc jej wyjść. Gdy już to zrobiła łapie ją za rękę i kieruję się do środka, ta jednak stoi w miejscu, jak zastygła. -Przecież to jest... - przerwałem jej. -Tak to jest restauracja "Amor", najlepsza w Buenos Aires i w Argentynie. - odpowiadam za nią. -Dziękuję. - ta rzuca mi się na szyję. Przytulam ją mocno, szepcząc jej do ucha "kocham cię". -Jesteś najlepszym chłopakiem na ziemi. - mówi, po chwili mnie całuję. Jak tak ma być, to będę ją częściej zabierał do tej restauracji. -Dziękuję, a teraz chodź. - chwytam jej rękę i kierujemy się do środka. 
Kelner prowadzi nas do stolika. Odsuwam Ludmile krzesło i siadam na przeciwko. Patrze w jej bursztynowe oczka, które są, jak dwa małe diamenciki. -Kocham cię Lusia. - mówię. -Ja ciebie też Fede. - łapie mnie za rękę, którą trzymałem na stole. -Ludmiła, ja wiem, że to jest szalone. -mówię tak nagle, ona się na mnie patrzy, jak na idiotę. Klękam przed nią i wyjmuję z kieszeni czerwone pudełeczko. -Wiem, że jesteśmy jeszcze bardzo młodzi i tak dalej, ale ja wiem, że kocham tylko ciebie. I chciałbym spędzić resztę życia przy twoim boku. - otwieram pudełeczko, w środku znajduję się pierścionek z diamentem. Widzę w jej oczach łzy, ale nie są to łzy bólu, tylko szczęścia. 

♡♥♡♥♡♥♡♥♡
I co nie spodziewaliście się tego :D
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba :)
Przepraszam, że taki krótki, ale piszę też już nowe
opowiadanie, aby w wakacje nie marnować czasu, 
bo jak będę miała już napisane chociaż z 5 rozdziałów,
to później tylko dodać :))

Spojlery 28 rozdziału:
-Czy Luśka przyjmie oświadczyny?
-Czy to już będzie koniec Leonetty?
-Diego kłóci się z Francescą.

Do następnego rozdziału :*** 

Te Quiero Mucho ♡♥♡♥♡

Całuję Ola :**

10 komentarzy:

  1. Rozdzial cudowny ^o^
    Mama Ludmi wymiata xD
    Za to ojcu sie nie dziwie xD
    Fede taki slodziak ❤
    Nie no czekam na next z niecierpliwoscia ;) Pozdrawiam i zycze weny ;**
    Ps. Zapraszam.http://myholidaysdreams.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo *-*
    Kochanie, jak dam rade to wrócę jutro i bardziej się rozpisze! ♡ Teraz po prostu nie dam rady... ktoś komu ufałam, okazał się po prostu... zostawię to bez komentarza -.- Pamiętaj ze cie Kocham ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ❤
      I nie przejmuj się tym kimś :** Po prostu nie zasługiwał na twoją przyjaźń :))
      Ja Ciebie też kocham ❤

      Usuń
  3. Ojejej <3
    Zarecznyny!

    Boski rozdzial*
    Przepraszam ze tak krotko mam zaleglosci!
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej :^
    Rozdział oczywiście cudo
    Fedemiłka szczęśliwa
    Matko Leon to idiota naprawdę sie tak zachowuje
    Biedna Vils szkoda mi jej
    Jejku oddaj tego talentu troche
    Piszesz niesamowicie kochana
    Pozdrawiam

    Maggie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej ^^
      Dziękuję ❤
      Jakiego talentu? Ja nie mam :>
      Dziękuję :**
      Również pozdrawiam ❤❤

      Usuń
  5. O jeju aż tyle mnie nie było?? Zła ja !
    Ale nadrobiłam ;*
    Kochanie cudowny rozdział <3
    Normalnie masz talent i mi nie zaprzeczaj, bo się obrażę
    i bedzie foch forever!
    No <3
    A teraz czekam na szybkiego, dwumetrowego nexta haha ;)
    Weny!
    ~RiRi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadrabiaj, nadrabiaj :** :D
      Dziękuję ❤
      No bo nie mam talentu xd
      Ty masz :**
      Mam nadzieję, że będzie szybki xd
      Dziękuję :***

      Usuń

CZYTASZ+KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ