"To smutne, że głupcy są tak pewni siebie,
a ludzie mądrzy tak pełni wątpliwości"
~Bertrand Russell
*Ludmiła*
Światło przedzierające się przez słabo zasłoniętą firankę razi moje oczy. Kto jej nie zasłonił? A no tam. Wczoraj za bardzo nie mieliśmy jak. Na mojej twarzy pojawia się mały uśmiech.
-Co sprawiło uśmiech na twojej pięknej twarzy? - usłyszałam szept.
-Ty. - odpowiadam krótko i odwracam się w stronę Włocha. -Kocham cię. - przybliżam twarz do jego.
-Ale i tak ja bardziej. - szepcze prosto w moje wargi, by po chwili się w nie wpić. Oddając pocałunki zaplatam ręce na jego szyi. Odwraca mnie na plecy i zaczyna całować szyję. Odchylam głowę do tyłu, aby miał lepszy do niej dostęp. W niektórych miejscach przygryza skórę albo robi malinki, co mnie bardzo, ale to bardzo podnieca. Zaczyna zjeżdżać coraz niżej zostawiając mokre ślady. Zębami zahacza o moją górną część bielizny. Już miał odpinać zapięcie, gdy nagle po pokoju rozszedł się dzwonek oznajmujący nowe przychodzące połączenie.
-Nie przeszkadzaj sobie. - szepnęłam. Włoch jak kazała tak zrobił. Powoli odpiął zapięcie i ciągle patrząc na moją twarz. Skinęłam lekko głową na znak, że może go ściągnąć. Jednym zwinnym ruchem pozbył się mojego stanika. Zajmował się moją górną częścią ciała, a ja pomrukiwałam cicho. Po pokoju znowu rozszedł się fragment "Perfect" One Direction.
-Odbierz. - przerwał czynność jaką w tej chwili się zajmował. Niechętnie podniosłam rękę, aby dosięgnąć telefonu leżącego obok szafki nocnej. Mama
-Muszę odebrać, mama dzwoni. - zwróciłam się do chłopaka.
-Jasne, ja i tak muszę do łazienki. - mrugnął do mnie i skierował się do łazienki. Przyłożyłam telefon do ucha.
-Hej mamo.
-Cześć córciu. - usłyszałam jej radosny głos. -Co tam u ciebie słychać? Czemu wcześniej nie odbierałaś?
-Bo nie słyszałam, przepraszam. - no chyba raczej nie powiem jej, że przerwała nam w czymś.
-Nic się nie stało. - nagle z łazienki wyszedł goły Federico.
-Federico ubrałbyś się! - pisnęłam i zakryłam oczy. On się tylko zaśmiał.
-Jaki Federico? - usłyszałam głos mamy.
-Yyy, mały kuzyn Francesci. - wymyśliłam coś na szybko.
-Kręcisz Luśka. Gadaj w tej chwili.
-Dobra, Fede to mój chłopak. - odpowiedziałam i odkryłam oczy. Włoch stał oparty o framugę drzwi prowadzących do łazienki. Ale już ubrany, co z tego, że tylko miał slipki. Ważne, że nie latał z gołym ptaszkiem.
-Ooo, masz chłopaka! - ucieszyła się. -A ja mam narzeczonego! - pisnęła szczęśliwa.
-Matt ci się oświadczył? - zaczęłam skakać po łóżku i się cieszyć.
-Tak! - ponownie pisnęła. Nagle podszedł do mnie Federico.
-Nie zapominaj, że nie masz nic oprócz majtek. - mruknął mi do ucha i uśmiechnął się łobuzersko. Zrobiłam się cała czerwona. Szybko zakryłam się kołdrą i słuchałam tego co mama mówiła.
-Wczoraj zaprosił mnie na randkę i podczas kolacji się oświadczył. - powiedziała szczęśliwa.
-Ooo, jak słodko.
-No już nie ważne. Nie zabieram ci czasu.
-Nie zabierasz. - powiedziałam.
-Ale i tak muszę już lecieć, bo idę do Caroline.
-No dobrze. Pa mamuś.
-Pa skarbie. - i się rozłączyła. Odwróciła głowę w kierunku Włocha, który robił coś na swoim telefonie.
-Co robimy? - zapytałam. Podniósł głowę i uśmiechnął się zawadiacko. Zaśmiałam się głośno.
-Z czego się śmiejesz? - przestał się uśmiechać. No nie gadajcie, że się obraził.
-Z niczego. - powiedziałam wstając. Założyłam jego koszulę, która leżała na podłodze. -Może chodźmy coś zjeść? - zaproponowałam siadając mu na kolana.
-Możemy pójść. Głodny jestem. - uśmiechnął się, po czym pocałował mnie w nosek.
*Violetta*
-Violetta? - usłyszałam głos swojej przyjaciółki.
-Tak?
-Nie widziałaś gdzieś może moich czarnych spodenek? Tych ze złotymi zdobieniami. - rozejrzałam się po pokoju.
-Tu leżą. - powiedziałam.
-Gdzie? - Włoszka wyszła z łazienki.
-Tam. - wskazałam na grzejnik.
-Dzięki. - uśmiechnęła się w moją stronę. Ja tylko posłałam jej buziaka w powietrzu. Z Fran i Lu zawsze byłyśmy, jak siostry. Niektórzy jak nas nie znali myśleli, że jesteśmy lesbijkami, ale tak naprawdę to nic oprócz przyjaźni nie ma. Znaczy kocham je bardzo, ale jak rodzinę. Z resztą moja mama traktuje je, jak swoje córki, a ich rodzice jakbym ja była ich córką. Moje przemyślenia przerwało pukanie do drzwi.
-Vils otworzysz? Bo ja się ubieram. - usłyszałam krzyk z łazienki.
-Jasne. - odkrzyknęłam jej. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam.
-No hej mała. - a w nich zobaczyłam Leona i Diego. Brunet podszedł do mnie i dał buziaka w usta.
-Hej Vilu. - przywitał się Hiszpan dając jeszcze buziaka w policzek.
-Hej chłopaki. - odpowiedziałam.
-Gdzie moja księżniczka? - zapytał Diego.
-W łazience, ogarnia się.
-A ty czemu jeszcze nie ubrana? - zapytał mój książę.
-Bo Fran okupuje łazienkę od rana. - ziewnęłam.
-Ty śpiąca jesteś?
-No, a jaka mam być? Wczoraj trochę wypiłam, poszłam spać o 3 i wstałam o 9.
-Nie powinnaś tyle siedzieć. - przytulił mnie.
-Już jestem! - krzyknęła Włoszka wychodząc z łazienki. Była ubrana w złoty crop top i czarne szorty ze złotymi wstawkami. Włosy uczesała w wysoką kitkę i zrobiła lekki makijaż.
-Ślicznie wyglądasz. - podleciał do niej Diego.
-Dziękuję. - zarumieniona odpowiedziała. Usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
-Proszę. - krzyknęłam. Do pokoju wszedł Federico z Ludmiłą. Blondynka była ubrana w różową spódniczkę przed kolana, bluzeczkę w różową panterkę, a w ręku trzymała żółtą, neonową torebeczkę. Na nogach miała czarne koturny. Włosy zostawiła rozpuszczone i zrobiła lekki makijaż, nie zapominając o krwistoczerwonej szmince na ustach.
-Hejka. - przywitali się z nami.
-No cześć. - odpowiedzieliśmy.
-Jedziemy nad jezioro? - zaproponował Leon.
-Tak! Na to co jeździliśmy, jak byliśmy młodsi. - ucieszył się Diego.
-A jak to daleko? - zapytała Włoszka tuląc się do Diego.
-Tylko 20 km. - odpowiedział jej Włoch.
-To możemy jechać! - przytuliłam się do mojego miśka.
-No to dziewczyny szykować się. - powiedział Fede i razem z Lu wyszli.
-----------
Mam nadzieję, że Wam się podoba :))
Kocham♥♥♥
Ola.
-Nie przeszkadzaj sobie. - szepnęłam. Włoch jak kazała tak zrobił. Powoli odpiął zapięcie i ciągle patrząc na moją twarz. Skinęłam lekko głową na znak, że może go ściągnąć. Jednym zwinnym ruchem pozbył się mojego stanika. Zajmował się moją górną częścią ciała, a ja pomrukiwałam cicho. Po pokoju znowu rozszedł się fragment "Perfect" One Direction.
-Odbierz. - przerwał czynność jaką w tej chwili się zajmował. Niechętnie podniosłam rękę, aby dosięgnąć telefonu leżącego obok szafki nocnej. Mama
-Muszę odebrać, mama dzwoni. - zwróciłam się do chłopaka.
-Jasne, ja i tak muszę do łazienki. - mrugnął do mnie i skierował się do łazienki. Przyłożyłam telefon do ucha.
-Hej mamo.
-Cześć córciu. - usłyszałam jej radosny głos. -Co tam u ciebie słychać? Czemu wcześniej nie odbierałaś?
-Bo nie słyszałam, przepraszam. - no chyba raczej nie powiem jej, że przerwała nam w czymś.
-Nic się nie stało. - nagle z łazienki wyszedł goły Federico.
-Federico ubrałbyś się! - pisnęłam i zakryłam oczy. On się tylko zaśmiał.
-Jaki Federico? - usłyszałam głos mamy.
-Yyy, mały kuzyn Francesci. - wymyśliłam coś na szybko.
-Kręcisz Luśka. Gadaj w tej chwili.
-Dobra, Fede to mój chłopak. - odpowiedziałam i odkryłam oczy. Włoch stał oparty o framugę drzwi prowadzących do łazienki. Ale już ubrany, co z tego, że tylko miał slipki. Ważne, że nie latał z gołym ptaszkiem.
-Ooo, masz chłopaka! - ucieszyła się. -A ja mam narzeczonego! - pisnęła szczęśliwa.
-Matt ci się oświadczył? - zaczęłam skakać po łóżku i się cieszyć.
-Tak! - ponownie pisnęła. Nagle podszedł do mnie Federico.
-Nie zapominaj, że nie masz nic oprócz majtek. - mruknął mi do ucha i uśmiechnął się łobuzersko. Zrobiłam się cała czerwona. Szybko zakryłam się kołdrą i słuchałam tego co mama mówiła.
-Wczoraj zaprosił mnie na randkę i podczas kolacji się oświadczył. - powiedziała szczęśliwa.
-Ooo, jak słodko.
-No już nie ważne. Nie zabieram ci czasu.
-Nie zabierasz. - powiedziałam.
-Ale i tak muszę już lecieć, bo idę do Caroline.
-No dobrze. Pa mamuś.
-Pa skarbie. - i się rozłączyła. Odwróciła głowę w kierunku Włocha, który robił coś na swoim telefonie.
-Co robimy? - zapytałam. Podniósł głowę i uśmiechnął się zawadiacko. Zaśmiałam się głośno.
-Z czego się śmiejesz? - przestał się uśmiechać. No nie gadajcie, że się obraził.
-Z niczego. - powiedziałam wstając. Założyłam jego koszulę, która leżała na podłodze. -Może chodźmy coś zjeść? - zaproponowałam siadając mu na kolana.
-Możemy pójść. Głodny jestem. - uśmiechnął się, po czym pocałował mnie w nosek.
*Violetta*
-Violetta? - usłyszałam głos swojej przyjaciółki.
-Tak?
-Nie widziałaś gdzieś może moich czarnych spodenek? Tych ze złotymi zdobieniami. - rozejrzałam się po pokoju.
-Tu leżą. - powiedziałam.
-Gdzie? - Włoszka wyszła z łazienki.
-Tam. - wskazałam na grzejnik.
-Dzięki. - uśmiechnęła się w moją stronę. Ja tylko posłałam jej buziaka w powietrzu. Z Fran i Lu zawsze byłyśmy, jak siostry. Niektórzy jak nas nie znali myśleli, że jesteśmy lesbijkami, ale tak naprawdę to nic oprócz przyjaźni nie ma. Znaczy kocham je bardzo, ale jak rodzinę. Z resztą moja mama traktuje je, jak swoje córki, a ich rodzice jakbym ja była ich córką. Moje przemyślenia przerwało pukanie do drzwi.
-Vils otworzysz? Bo ja się ubieram. - usłyszałam krzyk z łazienki.
-Jasne. - odkrzyknęłam jej. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam.
-No hej mała. - a w nich zobaczyłam Leona i Diego. Brunet podszedł do mnie i dał buziaka w usta.
-Hej Vilu. - przywitał się Hiszpan dając jeszcze buziaka w policzek.
-Hej chłopaki. - odpowiedziałam.
-Gdzie moja księżniczka? - zapytał Diego.
-W łazience, ogarnia się.
-A ty czemu jeszcze nie ubrana? - zapytał mój książę.
-Bo Fran okupuje łazienkę od rana. - ziewnęłam.
-Ty śpiąca jesteś?
-No, a jaka mam być? Wczoraj trochę wypiłam, poszłam spać o 3 i wstałam o 9.
-Nie powinnaś tyle siedzieć. - przytulił mnie.
-Już jestem! - krzyknęła Włoszka wychodząc z łazienki. Była ubrana w złoty crop top i czarne szorty ze złotymi wstawkami. Włosy uczesała w wysoką kitkę i zrobiła lekki makijaż.
-Ślicznie wyglądasz. - podleciał do niej Diego.
-Dziękuję. - zarumieniona odpowiedziała. Usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
-Proszę. - krzyknęłam. Do pokoju wszedł Federico z Ludmiłą. Blondynka była ubrana w różową spódniczkę przed kolana, bluzeczkę w różową panterkę, a w ręku trzymała żółtą, neonową torebeczkę. Na nogach miała czarne koturny. Włosy zostawiła rozpuszczone i zrobiła lekki makijaż, nie zapominając o krwistoczerwonej szmince na ustach.
-Hejka. - przywitali się z nami.
-No cześć. - odpowiedzieliśmy.
-Jedziemy nad jezioro? - zaproponował Leon.
-Tak! Na to co jeździliśmy, jak byliśmy młodsi. - ucieszył się Diego.
-A jak to daleko? - zapytała Włoszka tuląc się do Diego.
-Tylko 20 km. - odpowiedział jej Włoch.
-To możemy jechać! - przytuliłam się do mojego miśka.
-No to dziewczyny szykować się. - powiedział Fede i razem z Lu wyszli.
-----------
Mam nadzieję, że Wam się podoba :))
Kocham♥♥♥
Ola.
Cudo <3
OdpowiedzUsuńDziękuje <3
UsuńJeeej!!!! Suuuuuper!!! Mama Lu też ma faceta!!!!!!❤❤❤ Cuuudkooo!!!❤❤❤❤❤❤❤ przepraszam, że tak krótko. Biologia wzywa😴
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie❤❤❤❤
Dziękuje <3
UsuńJa za to muszę uczyć sie z matematyki i angielskiego ;( plus do tego jeszcze dochodą lekcje których jeszcze nie zrobiłam ;c
I obiecuje że jak odrobie lekcje to wpadne w końcu do ciebie ;**
Ooooo jak słodko...
OdpowiedzUsuńCud, miód i orzeszki...
Ahh, mnie też wzywają lekcję, ale i tak cieszę się że mogłam przeczytać to cudeńko.
Pozdrawiam.
~Anonim Juleśka ❤
Dziękuje <3
Usuńi również pozdrawiam ;*
Cudo
OdpowiedzUsuńDziękuje <3
OdpowiedzUsuń