"Kocham Cię my Polish queen"
~Bars&Melody || Shining Star ♥
Perspektywa Federico:
Kurwa, kurwa, kurwa. Szukamy jej już od dwóch godzin i nic. Jeżeli to sprawka Chrisa to będzie miał z życia piekło.
-Federico. - z rozmyśleń wyrwał mnie głos dziewczyny z czarnymi lokami na głowie.
-Co? - mruknąłem.
-Jeżeli ona się nie znajdzie to osobiście cie zabije. - syknęła.
-Dlaczego mnie?
-Bo to twoja wina. - wysiadła z samochodu. Walnąłem rękami w kierownice ze zdenerwowania. Odpaliłem silnik i wtedy po samochodzie rozszedł się dźwięk mojego telefonu. Od razu wziąłem go do ręki i odebrałem.
-Co tam Pasquarelli? - usłyszałem po drugiej stronie.
-Czego chcesz Chris? - syknąłem.
-Tak tylko chciałem ci powiedzieć, że twoja dziewczyna jest strasznie zrzędliwa.
-Jaka dziewczyna?! - zdenerwowałem się.
-To Ludmiła Ferro nie jest twoją dziewczyną? - czułem jak się we mnie gotowało.
-Co jej zrobiłeś? - syknąłem włączając kierunkowskaz.
-Jeszcze nic, ale jak się nie uciszy to wsadzę jej coś do tych pięknych ust. - zaśmiał się.
-Tylko spróbujesz. - syknąłem i dodałem gazu.
-A co mi zrobisz? Postraszysz mnie swoimi koleżkami?
-Jeżeli jej się coś stanie, to przysięgam, że nie ręczę za siebie. - syknąłem i się rozłączyłem.
~*~
Wysiadłem z samochodu i delikatnie zatrzasnąłem drzwi. Skierowałem się pod drzwi domu od razu je rozwalając. Z kieszeni wyciągnąłem broń i załadowałem ją. Chciałem iść na górę, ale gdy usłyszałem przytłumiony płacz z piwnicy, bez chwili zawahania zszedłem w dół. Płacz był coraz bardziej słyszalny.
-Zamknij mordę! - usłyszałem tego dupka, a zaraz po krzyku nastąpiło plaśnięcie.
-Jeszcze raz ją uderzysz to rozpierdolę ci łeb. - stanąłem za nim i przyłożyłem mu broń do skroni.
-Jasne. - zaśmiał się.
Spojrzałem na dziewczynę, która leżała na ziemi ze związanymi kończynami i zaklejonymi ustami.
Spojrzałem na dziewczynę, która leżała na ziemi ze związanymi kończynami i zaklejonymi ustami.
-Naprawdę jesteś tu sam? - zaśmiałem się głośno. -Wiedziałem, że jesteś głupi, ale nie myślałem, że aż tak.
-Mylisz się. - zaśmiał się.
Zaraz po tym poczułem ostry ból głowy.
Zaraz po tym poczułem ostry ból głowy.
Perspektywa Ludmiły:
Wsiadłam do samochodu i zapięłam pas. Kiedy chłopak zajął miejsce od razu zamknął zamki w drzwiach. Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Czemu zamknąłeś?
-Bo lubię. - zaśmiał się krótko i ruszył.
-Jedziesz nie tu gdzie trzeba. - przerwałam ciszę. -Do domu Federico trzeba skręcić w lewo na skrzyżowaniu. - powiedziałam.
-Nie jadę do niego słonko. - zwrócił głowę w moją stronę.
-To gdzie? - zapytałam.
-Do mnie dziwko. - mruknął i przyśpieszył.
-Słucham? - pisnęłam i zaczęłam szarpać za klamkę.
~*~
-Zamknij mordę! - krzyknął.
Nagle na moim policzku poczułam mocne pieczenie, spowodowane uderzeniem jego ręki w mój polik. Załkałam cicho.
-Jeszcze raz ją uderzysz to rozpierdolę ci łeb. - usłyszałam warknięcie.
Spojrzałam w stronę drzwi, w których stał Federico.
Nagle na moim policzku poczułam mocne pieczenie, spowodowane uderzeniem jego ręki w mój polik. Załkałam cicho.
-Jeszcze raz ją uderzysz to rozpierdolę ci łeb. - usłyszałam warknięcie.
Spojrzałam w stronę drzwi, w których stał Federico.
-Jasne. - zaśmiał się Chris.
-Naprawdę jesteś tu sam? - zaśmiał się głośno brunet. -Wiedziałem, że jesteś głupi, ale nie myślałem, że aż tak.
-Mylisz się. - zaśmiał się.
Chwilę potem Federico leżał i się nie ruszał. Pisnęłam przestraszona i zaczęłam się do niego czołgać.
-A ty gdzie się wybierasz? - zastałam pociągnięta za włosy.
~*~
Po kilku godzinach brunet się obudził. Doczołgałam się do niego.
-Ludmiła nic ci nie jest? - zapytał słabym głosem.
To jest urocze, że bardziej przejmuje się mną niż sobą.
-Tak wszystko w porządku. - powiedziałam cicho.
Miło chociaż z jego strony, że ściągnął mi tą cholerną taśmę.
-Na pewno? - spojrzał mi w oczy.
-Tak, na pewno Federico. - zapewniłam go.
Usiadłam obok niego opierając swoją głowę o jego ramię.
-Przepraszam. - szepnął odwracając głowę w moją stronę.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Za co? - zapytałam nie bardzo wiedząc o co mu chodzi.
-To przeze mnie tu jesteś.
-Ale jak to?
-Bo kiedyś przespałem się z dziewczyną Chrisa i teraz chce mi się odwdzięczyć. - patrzał mi w oczy. Ukuło mnie coś w środku.
-Nic się nie stało. - uśmiechnęła się lekko w jego stronę.
Nagle nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać. Już się się prawie stykały, kiedy ciężkie metalowe drzwi otworzyły się z hukiem. Przestraszona spojrzałam w tamtą stronę. Stał w nich jakiś wysoki brunet z głupkowatym uśmieszkiem na twarzy.
-No nareszcie. - syknął brunet. -Rusz dupę i nas odwiąż. - rozkazał.
Chłopak podszedł do nas i przeciął liny. Kiedy moje ręce i nogi były wolne zaczęłam rozmasowywać obolałe miejsca.
-Chodź. - wstał i podał mi rękę.
Powoli wstałam, ale to skończyło się upadkiem na kolana, które wydały nieprzyjemny dźwięk. Chłopak widząc moje starania ponownego wstania, po prostu wziął mnie na ręce i wyniósł.
~*~
-Jak się czujesz? - do mojego pokoju wszedł brunet.
-Już lepiej dziękuję. - uśmiechnęłam się.
Położył kubek z parującym napojem na szafce obok łóżka i usiadł na jego skraju.
-Nie masz za co dziękować, bo gdyby nie ja to by do tego nie doszło.
-Nie mów tak! - od razu zaprzeczyłam. -Gdyby nie ty to bym nadal była gwałcona i bita. - do moich oczu napłynęły łzy.
-Nie płacz. - rozkazał.
Przysunął się bliżej mnie i przytulił. Wtuliłam się w jego klatkę i cicho łkałam.
*Kilka dni później*
-Ludmiła pośpiesz się. - usłyszałam krzyk Federico z kuchni.
-Już moment. - odkrzyknęłam mu.
Wzięłam do ręki czerwoną szminkę i przejechałam nią po moich ustach. Poprawiłam jeszcze tylko sukienkę, którą miałam na sobie i wyszłam z łazienki. Jeszcze na chwilkę weszłam do pokoju, żeby zgarnąć telefon i torebkę z książkami do szkoły. Gotowa zbiegłam na dół po schodach i skierowałam się do kuchni, z której pachniało goframi.
-Hejka. - przywitałam się z gotującym brunetem.
-Cześć. - uśmiechnął się.
Usiadłam na krześle i zaczęłam przeglądać gazetę leżącą na blacie.
"Dziś rano znaleziono ciało 15-letniej Vanessy K. Została ona zgwałcona, a jej ciało zostało porzucone w lesie.
-Nie wracała od paru dni, po tym jak na nią nakrzyczałam. - powiedziała pani Jessy K., matka dziewczyny. -Myślałam, że się obraziła i poszła do swojego chłopaka, ale jak nie odbierała telefonów, u nikogo ze znajomych i rodziny jej nie było, zaczęłam się martwić. - dodała.
Z sekcji wynika, że oprócz zgwałcenia została jeszcze kilka razy uderzona kamieniem w głowę."
-Ej, słuchasz mnie? - dalsze czytanie zostało przerwane przez Federico.
-Ttak. - odpowiedziałam odkładając papier.
-Piszą coś ciekawego? - uśmiechnął się i podał mi talerz z dwoma goframi, bitą śmietaną i masą różnych owoców. -Smacznego.
-Nawzajem. - uśmiechnęłam się.
~*~
-No i co z tego? - zapytała Natalia patrząc na swoje paznokcie.
Do końca lekcji zostały jeszcze trzy godziny. Jakoś wytrzymam.
-No jak to co? Nie złapali jeszcze tego kto to zrobił. Może to ktoś z naszego otoczenia, a ty jesteś taka spokojna. - zaniepokoiłam się.
-Luśka spokojnie. Masz przecież Federico, on cię obroni przed wszystkim. - puściła mi oczko.
Przewróciłam oczami i wstałam z zamiarem pójścia do klasy od geografii.
~*~
-Na pewno nie chcesz z nami jechać? - zapytałam jeszcze raz czarnowłosą.
-Nie, spokojnie dam radę. - zapewniła i opatuliła szyję szarym szalikiem.
-Przecież Federico może zawieść cię do domu. - nalegałam.
Nie chcę, żeby stała jej się krzywda.
-Nie przekonam cię? - zapytała.
-Nie. - odpowiedziałam prawie natychmiast.
-Dobra, niech ci będzie. - wywróciła oczami.
Wyszłyśmy z beżowego budynku i skierowałyśmy się w stronę bramy, pod którą stało już Ferrari bruneta. Podeszłyśmy do niego.
-Podwieziesz Naty? - zapytała otwierając drzwi.
-Jasne. - rzucił.
Weszłyśmy do samochodu. Ja z przodu, a Natalia z tyłu. Zapięłam pasy, a torebkę położyłam pod nogami.
-Będziesz musiała iść jutro na zakupy. - zwrócił się w moją stronę cały czas patrząc na jezdnię.
-A czemu ja?
-Bo jedzenie się kończy. - wzruszył ramionami.
-To czemu nie zrobiłeś tego dzisiaj, jak ja byłam w szkole?
-Bo miałem inne sprawy. - odpowiedział zatrzymując się pod domem dziewczyny.
-Dzięki. - powiedziała i wyszła. -Do jutra Ludmi, pa Fede. - zamknęła drzwi i weszła do domu.
~*~
-Federico? - zapytałam kiedy usłyszałam, jak coś się rozbija w salonie.
Wstałam powoli z łóżka i cicho podeszłam do drzwi lekko je uchylając. Znowu usłyszałam tłuczone szkło. Przestraszona podskoczyłam. Otworzyłam szerzej drzwi i wyszłam po cichu na korytarz. Tak się cholernie bałam, że aż do moich oczu napłynęły łzy. Podeszłam do schodów i zaczęłam powoli z nich schodzić, kurczowo trzymając się poręczy. Kiedy byłam prawie na dole zobaczyłam Federico trzymającego wazon, który po chwili został rzucony na ziemię.
-Federico. - powiedziałam szybko schodząc ze schodów i podchodząc do chłopaka. -Co się stało? - zapytałam.
Rozejrzałam się po salonie, który teraz przypominał pole walki. Wszystkie ozdoby zostały stłuczone albo popsute. W ścianach były dziury od uderzeń. Spojrzałam na bruneta. Z jego knykci leciała krew.
-Wróciła. - syknął.
-Kto? - zapytałam kładąc dłonie na jego klatce piersiowej.
-Moja ciotka. - jego szczęka zacisnęła się przez co mogłam zobaczyć jego kości policzkowe.
-I to był powód przez który rozwaliłeś pół salonu?
-Ty nic nie rozumiesz. - powiedział niskim tonem.
-To mi wytłumacz o co chodzi. - założyłam ręce na piersi.
-Nie. - warknął.
Ominął mnie i wyszedł. Tak po prostu wyszedł z mieszkania. Wypuściłam powietrze z płuc. Skierowałam się w stronę kuchni. Z szafki koło zlewu wyciągnęłam worki na śmieci. Wróciłam do salonu i zaczęłam sprzątać. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie - 22:39.
-Co za idiota. - szepnęłam wyciągając telefon z kieszeni spodni.
Wybrałam jego numer i przyłożyłam urządzenie do ucha.
-Co? - usłyszałam jego zniżony głos.
-Gdzie jesteś?
-Nie ważne. - pomimo tego, że go nie widzę mogę się założyć, że wzruszył teraz ramionami.
-Zadałam pytanie. - moje nerwy już i tak od rana były lekko poszarpane.
Czyżby okres się zbliżał?
-Zaraz będę. - mruknął.
Otworzyłam usta, żeby mu coś powiedzieć, ale usłyszałam charakterystyczne pikanie. Wyrzuciłam oczy w górę.
~*~
-Gdzie byłeś? - od razu do niego podeszłam.
-Mówiłem, że nie ważne. - odpowiedział i mnie wyminął.
-Nie ignoruj mnie! - pisnęłam i pociągnęłam go za rękę.
Odwrócił się w moją stronę. Jego oczy pociemniały, a szczęka się zacisnęła.
-Posłuchaj mnie. - warknął popychając mnie na ścianę. -Nie twój zasrany interes gdzie byłem. - wysyczał mi do ucha zaciskając ręce na moich nadgarstkach.
Stał tak blisko mnie, że mogłam dobrze wyczuć, że palił.
-Puść mnie. - szepnęłam.
Rozluźnił uścisk, ale nadal stał bardzo blisko spoglądając na mnie przymrużonymi oczami.
-Jesteś taka piękna. - mruknął.
Zagryzłam nerwowo wargę.
-Nie rób tak, bo wtedy dzieje się to. - podszedł bliżej napierając na mnie swoimi biodrami.
Przez to zbliżenie dokładnie mogłam poczuć wypukłe miejsce w jego kroczu. Sapnęłam sfrustrowana.
-Spokojnie. -szepnął mi do ucha.
Czemu raz jest taki czuły, a raz nie da się z nim wytrzymać? Ma gorsze humorki niż niejedna kobieta w ciąży. Spojrzał mi w oczy, po chwili jednak przeniósł swój wzrok na moje wargi. Przez co znowu niekontrolowanie zagryzłam wargę.
-Jeżeli zaraz nie przestaniesz jej przygryzać, to ja to zacznę robić. - naparł na mnie bardziej swoimi biodrami.
Puściłam wargę, żeby coś powiedzieć, ale uniemożliwiły mi to ciepłe wargi bruneta. Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Czułam jak w moim brzuchu coś się przewraca. Chłopak podniósł moje ręce nad moją głowę i zaczął brutalnie całować. Kiedy otworzyłam szerzej usta, żeby jakoś zaczerpnąć powietrza, chłopak uznał to za zaproszenie i do pocałunku dołączyły nasze języki.
------
HEJKA! :D
Mam dzisiaj wyśmienity humor ^^
I to dzięki takiemu jednemu chłopakowi ^^
No nie ważne :D
Mam nadzieję, że to na górze Wam się podoba :3
I mam nadzieję, że długość może być :D
A teraz pytanie.
Czy chcecie żebym dalej pisała? Bo nie widzę w tym sensu. Siedzę naprawdę sporo czasu przy pisaniu tego opowiadania, a jeszcze teraz jest grudzień - miesiąc w którym mam trzy miliony popraw. A osób, które komentują jest z 3 czasami 4, więc to nie ma sensu. I wiem, że piszę źle i wgl słabo, ale ja też się dopiero uczę.
Możecie pisać nawet ♥ pod rozdziałami. Chodzi mi o to czy mam dla kogo pisać.
To tyle xx
Kocham♥♥
Ola.
Chwilę potem Federico leżał i się nie ruszał. Pisnęłam przestraszona i zaczęłam się do niego czołgać.
-A ty gdzie się wybierasz? - zastałam pociągnięta za włosy.
~*~
Po kilku godzinach brunet się obudził. Doczołgałam się do niego.
-Ludmiła nic ci nie jest? - zapytał słabym głosem.
To jest urocze, że bardziej przejmuje się mną niż sobą.
-Tak wszystko w porządku. - powiedziałam cicho.
Miło chociaż z jego strony, że ściągnął mi tą cholerną taśmę.
-Na pewno? - spojrzał mi w oczy.
-Tak, na pewno Federico. - zapewniłam go.
Usiadłam obok niego opierając swoją głowę o jego ramię.
-Przepraszam. - szepnął odwracając głowę w moją stronę.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Za co? - zapytałam nie bardzo wiedząc o co mu chodzi.
-To przeze mnie tu jesteś.
-Ale jak to?
-Bo kiedyś przespałem się z dziewczyną Chrisa i teraz chce mi się odwdzięczyć. - patrzał mi w oczy. Ukuło mnie coś w środku.
-Nic się nie stało. - uśmiechnęła się lekko w jego stronę.
Nagle nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać. Już się się prawie stykały, kiedy ciężkie metalowe drzwi otworzyły się z hukiem. Przestraszona spojrzałam w tamtą stronę. Stał w nich jakiś wysoki brunet z głupkowatym uśmieszkiem na twarzy.
-No nareszcie. - syknął brunet. -Rusz dupę i nas odwiąż. - rozkazał.
Chłopak podszedł do nas i przeciął liny. Kiedy moje ręce i nogi były wolne zaczęłam rozmasowywać obolałe miejsca.
-Chodź. - wstał i podał mi rękę.
Powoli wstałam, ale to skończyło się upadkiem na kolana, które wydały nieprzyjemny dźwięk. Chłopak widząc moje starania ponownego wstania, po prostu wziął mnie na ręce i wyniósł.
~*~
-Jak się czujesz? - do mojego pokoju wszedł brunet.
-Już lepiej dziękuję. - uśmiechnęłam się.
Położył kubek z parującym napojem na szafce obok łóżka i usiadł na jego skraju.
-Nie masz za co dziękować, bo gdyby nie ja to by do tego nie doszło.
-Nie mów tak! - od razu zaprzeczyłam. -Gdyby nie ty to bym nadal była gwałcona i bita. - do moich oczu napłynęły łzy.
-Nie płacz. - rozkazał.
Przysunął się bliżej mnie i przytulił. Wtuliłam się w jego klatkę i cicho łkałam.
*Kilka dni później*
-Ludmiła pośpiesz się. - usłyszałam krzyk Federico z kuchni.
-Już moment. - odkrzyknęłam mu.
Wzięłam do ręki czerwoną szminkę i przejechałam nią po moich ustach. Poprawiłam jeszcze tylko sukienkę, którą miałam na sobie i wyszłam z łazienki. Jeszcze na chwilkę weszłam do pokoju, żeby zgarnąć telefon i torebkę z książkami do szkoły. Gotowa zbiegłam na dół po schodach i skierowałam się do kuchni, z której pachniało goframi.
-Hejka. - przywitałam się z gotującym brunetem.
-Cześć. - uśmiechnął się.
Usiadłam na krześle i zaczęłam przeglądać gazetę leżącą na blacie.
"Dziś rano znaleziono ciało 15-letniej Vanessy K. Została ona zgwałcona, a jej ciało zostało porzucone w lesie.
-Nie wracała od paru dni, po tym jak na nią nakrzyczałam. - powiedziała pani Jessy K., matka dziewczyny. -Myślałam, że się obraziła i poszła do swojego chłopaka, ale jak nie odbierała telefonów, u nikogo ze znajomych i rodziny jej nie było, zaczęłam się martwić. - dodała.
Z sekcji wynika, że oprócz zgwałcenia została jeszcze kilka razy uderzona kamieniem w głowę."
-Ej, słuchasz mnie? - dalsze czytanie zostało przerwane przez Federico.
-Ttak. - odpowiedziałam odkładając papier.
-Piszą coś ciekawego? - uśmiechnął się i podał mi talerz z dwoma goframi, bitą śmietaną i masą różnych owoców. -Smacznego.
-Nawzajem. - uśmiechnęłam się.
~*~
-No i co z tego? - zapytała Natalia patrząc na swoje paznokcie.
Do końca lekcji zostały jeszcze trzy godziny. Jakoś wytrzymam.
-No jak to co? Nie złapali jeszcze tego kto to zrobił. Może to ktoś z naszego otoczenia, a ty jesteś taka spokojna. - zaniepokoiłam się.
-Luśka spokojnie. Masz przecież Federico, on cię obroni przed wszystkim. - puściła mi oczko.
Przewróciłam oczami i wstałam z zamiarem pójścia do klasy od geografii.
~*~
-Na pewno nie chcesz z nami jechać? - zapytałam jeszcze raz czarnowłosą.
-Nie, spokojnie dam radę. - zapewniła i opatuliła szyję szarym szalikiem.
-Przecież Federico może zawieść cię do domu. - nalegałam.
Nie chcę, żeby stała jej się krzywda.
-Nie przekonam cię? - zapytała.
-Nie. - odpowiedziałam prawie natychmiast.
-Dobra, niech ci będzie. - wywróciła oczami.
Wyszłyśmy z beżowego budynku i skierowałyśmy się w stronę bramy, pod którą stało już Ferrari bruneta. Podeszłyśmy do niego.
-Podwieziesz Naty? - zapytała otwierając drzwi.
-Jasne. - rzucił.
Weszłyśmy do samochodu. Ja z przodu, a Natalia z tyłu. Zapięłam pasy, a torebkę położyłam pod nogami.
-Będziesz musiała iść jutro na zakupy. - zwrócił się w moją stronę cały czas patrząc na jezdnię.
-A czemu ja?
-Bo jedzenie się kończy. - wzruszył ramionami.
-To czemu nie zrobiłeś tego dzisiaj, jak ja byłam w szkole?
-Bo miałem inne sprawy. - odpowiedział zatrzymując się pod domem dziewczyny.
-Dzięki. - powiedziała i wyszła. -Do jutra Ludmi, pa Fede. - zamknęła drzwi i weszła do domu.
~*~
-Federico? - zapytałam kiedy usłyszałam, jak coś się rozbija w salonie.
Wstałam powoli z łóżka i cicho podeszłam do drzwi lekko je uchylając. Znowu usłyszałam tłuczone szkło. Przestraszona podskoczyłam. Otworzyłam szerzej drzwi i wyszłam po cichu na korytarz. Tak się cholernie bałam, że aż do moich oczu napłynęły łzy. Podeszłam do schodów i zaczęłam powoli z nich schodzić, kurczowo trzymając się poręczy. Kiedy byłam prawie na dole zobaczyłam Federico trzymającego wazon, który po chwili został rzucony na ziemię.
-Federico. - powiedziałam szybko schodząc ze schodów i podchodząc do chłopaka. -Co się stało? - zapytałam.
Rozejrzałam się po salonie, który teraz przypominał pole walki. Wszystkie ozdoby zostały stłuczone albo popsute. W ścianach były dziury od uderzeń. Spojrzałam na bruneta. Z jego knykci leciała krew.
-Wróciła. - syknął.
-Kto? - zapytałam kładąc dłonie na jego klatce piersiowej.
-Moja ciotka. - jego szczęka zacisnęła się przez co mogłam zobaczyć jego kości policzkowe.
-I to był powód przez który rozwaliłeś pół salonu?
-Ty nic nie rozumiesz. - powiedział niskim tonem.
-To mi wytłumacz o co chodzi. - założyłam ręce na piersi.
-Nie. - warknął.
Ominął mnie i wyszedł. Tak po prostu wyszedł z mieszkania. Wypuściłam powietrze z płuc. Skierowałam się w stronę kuchni. Z szafki koło zlewu wyciągnęłam worki na śmieci. Wróciłam do salonu i zaczęłam sprzątać. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie - 22:39.
-Co za idiota. - szepnęłam wyciągając telefon z kieszeni spodni.
Wybrałam jego numer i przyłożyłam urządzenie do ucha.
-Co? - usłyszałam jego zniżony głos.
-Gdzie jesteś?
-Nie ważne. - pomimo tego, że go nie widzę mogę się założyć, że wzruszył teraz ramionami.
-Zadałam pytanie. - moje nerwy już i tak od rana były lekko poszarpane.
Czyżby okres się zbliżał?
-Zaraz będę. - mruknął.
Otworzyłam usta, żeby mu coś powiedzieć, ale usłyszałam charakterystyczne pikanie. Wyrzuciłam oczy w górę.
~*~
-Gdzie byłeś? - od razu do niego podeszłam.
-Mówiłem, że nie ważne. - odpowiedział i mnie wyminął.
-Nie ignoruj mnie! - pisnęłam i pociągnęłam go za rękę.
Odwrócił się w moją stronę. Jego oczy pociemniały, a szczęka się zacisnęła.
-Posłuchaj mnie. - warknął popychając mnie na ścianę. -Nie twój zasrany interes gdzie byłem. - wysyczał mi do ucha zaciskając ręce na moich nadgarstkach.
Stał tak blisko mnie, że mogłam dobrze wyczuć, że palił.
-Puść mnie. - szepnęłam.
Rozluźnił uścisk, ale nadal stał bardzo blisko spoglądając na mnie przymrużonymi oczami.
-Jesteś taka piękna. - mruknął.
Zagryzłam nerwowo wargę.
-Nie rób tak, bo wtedy dzieje się to. - podszedł bliżej napierając na mnie swoimi biodrami.
Przez to zbliżenie dokładnie mogłam poczuć wypukłe miejsce w jego kroczu. Sapnęłam sfrustrowana.
-Spokojnie. -szepnął mi do ucha.
Czemu raz jest taki czuły, a raz nie da się z nim wytrzymać? Ma gorsze humorki niż niejedna kobieta w ciąży. Spojrzał mi w oczy, po chwili jednak przeniósł swój wzrok na moje wargi. Przez co znowu niekontrolowanie zagryzłam wargę.
-Jeżeli zaraz nie przestaniesz jej przygryzać, to ja to zacznę robić. - naparł na mnie bardziej swoimi biodrami.
Puściłam wargę, żeby coś powiedzieć, ale uniemożliwiły mi to ciepłe wargi bruneta. Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Czułam jak w moim brzuchu coś się przewraca. Chłopak podniósł moje ręce nad moją głowę i zaczął brutalnie całować. Kiedy otworzyłam szerzej usta, żeby jakoś zaczerpnąć powietrza, chłopak uznał to za zaproszenie i do pocałunku dołączyły nasze języki.
------
HEJKA! :D
Mam dzisiaj wyśmienity humor ^^
I to dzięki takiemu jednemu chłopakowi ^^
No nie ważne :D
Mam nadzieję, że to na górze Wam się podoba :3
I mam nadzieję, że długość może być :D
A teraz pytanie.
Czy chcecie żebym dalej pisała? Bo nie widzę w tym sensu. Siedzę naprawdę sporo czasu przy pisaniu tego opowiadania, a jeszcze teraz jest grudzień - miesiąc w którym mam trzy miliony popraw. A osób, które komentują jest z 3 czasami 4, więc to nie ma sensu. I wiem, że piszę źle i wgl słabo, ale ja też się dopiero uczę.
Możecie pisać nawet ♥ pod rozdziałami. Chodzi mi o to czy mam dla kogo pisać.
To tyle xx
Kocham♥♥
Ola.
Hey!
OdpowiedzUsuńZabraniam Ci opuszczać tego bloga!
Słyszysz!?
Mam nadzieję, że tak..
Bo ta historia mnie mega wkręciła <3
Rozdział jest cudowny tak jak zawsze!
Przepraszam, że nie komentowałam wcześniej, ale wiedz, że czytam *-*
Po prostu ja nie umiem pisać komów :P
Ale od dziś się to zmieni :*
Tylko nie przestawaj pisać!
Kocham
Całuję
Pozdrawiam
Twoja
Violetta Vilu
XoXo
❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńxD
Może komentuje mało osób, ale pisz choćby dla tej 3 czy 4! Żal tego cudeńka :3 To na górze jest fantastyczne! Pewnie zabójstwo tej dziewczyny must sprawką keleżków tego całego Chrisa
OdpowiedzUsuńCzekam na next ^_^
LL
To jest super czekam na nexta :* <3
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadanie ♥♥♥ Czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuńNie masz zezwolenia na zakończenie pisania. Kocham twoje opowiadania!!!❤❤❤❤ a tak wracając... Fede i Lu górą. Mam dziwną myśl, że tego ogłoszenia nie zamieściłaś bez powodu... Ale może tylko mój wymysł????😮
OdpowiedzUsuńDo nexta kochana!!!❤❤❤❤❤
ZWARIOWAŁAŚ?!
OdpowiedzUsuńChcesz zakończyć to cudeńko??? Nie ma mowy, zabraniam, nawet o tym nie myśl!!!
Ja muszę wiedzieć, jak to się potoczy!!!
Za bardzo mnie to wciągnęło.
Jeżeli porzucisz tego wspaniałego bloga, to Cię znajdę i zakopię w śniegu (którego nie ma, ale ciii...).
Pozdrawiam.
~Anonim Juleśka ❤
Musisz pisac ! Lol
OdpowiedzUsuńMasz pisac
OdpowiedzUsuńKocham
Kochana masz pisać bo jak nie to...bo jak nie to wiedz że nie wiem gdzie mieszkasz xD
OdpowiedzUsuńNie no a tak na serio to rozkazuje ci dalej pisać a jak nie to cie znajdę :)
Dokładnie, to jest groźba xD
Co do rozdziału to cudowny *,*
Fedemilcia moja ukochana <333
Czekam z niecierpliwością na kolejne cudeńko ♡♡
Kocham, Tini :*
Cudo! :* <3
OdpowiedzUsuńKotek dzięki przywrocilas mnie do rzeczywistości! Nie miałam ostatnio czasu komentować ale od dziś moje nawet komentować podwujnie:D Wiem że nie przestaniesz pisać bo za bardzo nas kochasz żeby to zrobicić. Prawda? Mam nadzieję hahahah ale tak na serio kofam twe cudeńka i nie opuszczaj mnie !!! Obiecuję że będę komentować! !!! Tylko zostań! !! Nie zostawiaj opowiadania !!!
OdpowiedzUsuń♡♡♡☆♡♡♡☆Kofam☆♡♡♡☆♡♡♡