"Every night in my dreams
I see you, I feel you"
~Céline Dion || My Heart Will Go On
Perspektywa Federico:
Kątem oka spojrzałem na dziewczynę i dopiero teraz zauważyłem jej siniaka pod okiem i lekką szramę na szyi. Zatrzymałem samochód, a ona spojrzała na mnie zdziwiona. Wyszedłem z samochodu, obszedłem go dookoła i otworzyłem drzwi od strony pasażera.-Wysiądź. - rozkazałem. Posłusznie odpięła pas i stanęła przede mną. -Kto ci to zrobił? - wskazałem na oko i dotknąłem lekko, jeszcze świeżej rany, a ona syknęła z bólu.
-Sama. - odpowiedziała cicho, a ja się zaśmiałem.
-Serio myślisz, że uwierzę, że sobie sama to zrobiłaś. - podniosłem jej podbródek.
-Tak. - odwróciła głowę. Podszedłem do niej bliżej i oplotłem ręce wokół jej talii.
Perspektywa Ludmiły:
Podszedł do mnie i otulił mnie swoimi rękoma w talii. Spojrzałam na niego zdziwiona.-Powiedz kto ci to zrobił? - zapytał spokojnie. -Ktoś w szkole? - pokręciłam przecząco głową. -To w takim razie kto?
-Nie mogę powiedzieć. - szepnęłam ledwie słyszalnie.
-Powiedz, a więcej ci tego nie zrobi. - szepnął mi do ucha. Wypuściłam powietrze z płuc.
-Nie mogę. - chciałam zabrzmieć normalnie, ale głos w połowie mi się załamał.
-Powiedz. - podniósł mój podbródek, przez co musiałam spojrzeć mu w oczy.
-Nie. - szepnęłam. Nagle on wziął mnie na ręce i posadził na masce samochodu.
-Powiedz. - szepnął. Przygryzłam wargę i spojrzałam na niego.
-Ojciec i czasami brat. - szepnęłam ledwie słyszalnie.
-Rozpierdolę. - syknął. Ściągnął mnie szybko z maski i postawił na ziemi. -Wsiadaj. - powiedział i szybko poszedł zająć miejsce kierowcy. Żeby go bardziej nie wkurzyć szybko weszłam do samochodu i zapięłam pas.
-Co chcesz zrobić? - zapytałam, kiedy chłopak sprawnie wymijał samochody. Odwróciłam głowę w jego stronę. -Co chcesz zrobić? - ponagliłam pytanie, kiedy nie uzyskałam odpowiedzi. Odwróciłam głowę w stronę szyby i wsłuchiwałam się w dźwięk silnika.
Po około 15 minutach dojechaliśmy pod mój dom. Ze strachem w oczach spojrzałam na Federico, który wyszedł szybko z samochodu i pobiegł do mojego domu. Odpięłam w pośpiechu pas bezpieczeństwa i wybiegłam za chłopakiem.
-Federico! - krzyknęłam z nim, ale nim się obejrzałam drzwi wejściowe leżały na ziemi, a chłopak szarpał się z moim ojcem, który był pijany. -Federico, przestań. - podbiegłam do niego i odciągnęłam go od taty.
-Zostaw, ma dostać za swoje. - syknął.
-Federico. - szepnęłam. Podeszłam do niego bliżej i spojrzałam w oczy. -Proszę. - powiedziałam ledwo słyszalnie.
-Co do jasnej cholery się tu stało? - do domu wszedł Diego.
-Kto to? - zwrócił się do mnie brunet.
-To mój brat. - odpowiedziałam i od razu tego pożałowałam. Federico podszedł do niego i bez żadnych ogródek przywalił mu w twarz. Pisnęłam, kiedy usłyszałam dźwięk pękających kości. -Zostaw. - podeszłam do nich. Odciągnęłam chłopaka od krwawiącego brata.
-Nie zostaniesz tu. Przeprowadź się do jakiegoś motelu. - powiedział brunet i sprawnie wspiął się po schodach i zaczął szukać mojego pokoju.
-Nie mam pieniędzy na motel. - podeszłam do drzwi prowadzących do mojego 'królestwa' i czekałam aż chłopak stanie obok mnie.
-To zamieszkasz u mnie. - wszedł i podszedł do szafy. -Gdzie masz jakąś walizkę? - odwrócił się w moją stronę.
-Pod łóżkiem. - uklęknął obok łóżka i wyciągnął moją bladoróżową walizkę. Otworzył ją i zaczął wkładać wszystkie moje ciuchy do niej. Już miał otwierać komodę z bielizną, ale w odpowiednim momencie go powstrzymałam. -Nie wolno. - mruknęłam.
-Spokojnie. - zaśmiał się i przesunął mnie. Otworzył szufladę i wyciągnął moją bieliznę wpakowując ją do mniejszej walizki. -I co? Było tak strasznie? - podszedł do mnie z głupawym uśmieszkiem.
-Nie. - mruknęłam.
-No widzisz. Pakuj buty. - powiedział i usiadł na łóżku. Kucnęłam obok łóżka i sięgnęłam ręką po moje wszystkie buty. Czyli jakieś szpilki, trampki, klapki i sandały. Włożyłam je do jeszcze jednej torby i poszłam do łazienki. Wróciłam z moimi dwoma kosmetyczkami i najpotrzebniejszymi rzeczami. Położyłam to na łóżku i pakowałam po kolei do torby, w której była bielizna.
-Już. - wyprostowałam się.
-To weź te lżejsze torby. - rozkazał, a sam wziął walizkę i torbę z butami. Więc mi została torba z bielizną i kosmetykami. Ostatni raz spojrzałam na mój pokój. Zamknęłam drzwi i zbiegłam szybko ze schodów. Wybiegając z domu upadłabym, gdyby nie czyjeś ręce. Proszę niech to nie będzie Diego. Odwróciłam głowę i spotkałam się z czekoladowymi tęczówkami.
-Powoli, bo się jeszcze zabijesz. - zaśmiał się i postawił mnie nie własne nogi.
-Dzięki. - mruknęłam. Włożyłam torbę do bagażnika i po raz ostatni spojrzałam na dom.
-Wsiadasz? - spytał podchodząc do mnie.
-Tak. - wsiadłam do samochodu i zapięłam pasy. Po chwili byliśmy w drodze do 'mojego' nowego domu.
Perspektywa Federico:
Zaparkowałem samochód pod domem i spojrzałem na dziewczynę.-Jesteśmy. - wyszedłem z samochodu i podszedłem do bagażnika. Wyjąłem walizkę i torbę i czekałem na dziewczynę aż zrobi to samo. Kiedy stała obok mnie otworzyłem drzwi i wpuściłem ją przodem. Uśmiechnąłem się widząc jej wyraz twarzy. -Coś nie tak? - zapytałem starając się nie zaśmiać.
-Nie, po prostu jak na chłopaka ładnie jest urządzony dom. - odpowiedziała.
-Dobra, chodź zaprowadzę cię do twojego pokoju. - wspiąłem się po schodach i otworzyłem trzecie drzwi na lewo. Położyłem walizki w kącie.
-Ładny. - uśmiechnęła się w moją stronę. Usiadła na łóżku i spojrzała na zdjęcie, które stało na etażerce. -Kto to? - zapytała.
-Mój wujek, zmarł trzy lata temu na zawał. - usiadłem obok niej.
-Przeprasza, ja..
-Nie wiedziałaś, spokojnie. - uśmiechnąłem się w jej stronę, odwzajemniła gest. -Masz tylko tatę?
-Miałam wcześniej mamę, ale zmarła na raka. - widziałem w jej oczach łzy, które za wszelką cenę chciała ukryć.
-Przepraszam. - nie wiem czemu, ale przygarnąłem ją do siebie i mocno przytuliłem.
-Nic się nie stało. - szepnęła i wtuliła się bardzie we mnie.
-Moja mama też zmarła na raka. - powiedziałem, kiedy się od siebie odsunęliśmy. -Jak miałem 3 lata, później opiekował się mną wujek z ciocią. Bo ojciec miał mnie w dupie, ciocia z resztą też. Najbliższy był mi wujek. - nie wiem czemu, ale przy niej czuję, że mogę się wygadać.
-Moja mama zmarła jak miałam 16 lat, więc dość niedawno.
-A wcześniej, jak ona żyła, to też cie tak traktowali?
-Tak, tylko robili to tak, żeby mama się nie spostrzegła. - odpowiedziała.
-Dlaczego nie pozwoliłaś mi ich zabić? - zapytałem, na co ona się uśmiechnęła.
-Po prostu, to nadal jest moja rodzina. Moja jedyna rodzina.
-Rozumiem. - uśmiechnąłem się. -Dobra, rozpakowuj się, a ja idę zamówić pizzę. Jaką chcesz?
-A ty jaką bierzesz?
-Margherita
-To ja też. - uśmiechnęła się.
----
Dzisiaj krótko ;c
Wgl, mam zakwasy na brzuchu XD Od śmiania się XD
No niestety, z moimi przyjaciółkami nie da się nie śmiać :'')
Dobra nie ważne. Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba :3
Kocham♥♥
Ola.